top of page
  • Redakcja Gazetki Szkolnej

Zmiana maszynisty Złotego Pociągu

Stefan News na dyrekcyjnym dywaniku – wywiad z prof. Małgorzatą Bąk

Po zakończeniu zeszłego roku szkolnego Elżbieta Piszczek opuściła stanowisko dyrektora naszej Piątki. Po czternastu latach jej miejsce zajęła doskonale wszystkim znana nauczycielka języka niemieckiego i przedsiębiorczości pani profesor Małgorzata Bąk. Nowa Dyrektorka poza codziennymi wyzwaniami zarządzania naszą placówką, musiała zmierzyć się również z pytaniami dziennikarskiego duetu ze Stefan News.  

Rozmowę przeprowadzili Marysia Dylewicz i Wojciech Łupak

Marysia Dylewicz (MD): Jakie są Pani wrażenia po pierwszych dniach w roli Pani Dyrektor?

Małgorzata Bąk (MB): Bardzo przyjemne, choć praca jest naprawdę absorbująca – zajmuje cały dzień od siódmej do szesnastej .Na pewno jest inna niż praca nauczyciela. Nie ma bezpośredniego kontaktu z uczniami. Nie jest ciężej, bo jest to inna praca, bardziej biurowa, a na lekcji bardziej twórcza. Nie można porównać pracy nauczyciela i dyrektora, jest to coś zupełnie innego.

Wojciech Łupak (WŁ): Pani mama pełniła funkcję dyrektorki w latach 1990-2006. Czy można by sparafrazować znane polskie przysłowie: “jaka mama taka córka”?

MB: Podobno tak, aczkolwiek myślę, że trochę się różnię. Wydaje mi się, że mam bardziej nowoczesne podejście. Szkoła i dzieciaki też się zmieniają. Ja bym chciała, żeby ta szkoła była też tworzona przez uczniów; jeśli coś zmieniamy, to zróbmy to razem.

MD: Czy ma Pani plany dotyczące przyszłości naszej szkoły?

MB: Mam nadzieję, że uczniowie w końcu zaczną coś robić, że samorząd uczniowski to będzie samorząd, a nie jedna Marysia Gofron    [Była Przewodnicząca Samorządu – przyp. red.], a cała reszta przy okazji. Mam taką koncepcję, żeby uczniowie spotykali się z nauczycielami i dyrekcją i wspólnie pracowali na rzecz społeczności szkolnej. To jest mój plan na okrągły stół. Gdy jest problem, przyjdźcie do mnie, znajdźmy nauczycieli i zmieńmy to.

WŁ: W takim razie jakie miałaby Pani rady dla tych uczniów, którzy mają jakąś inicjatywę i nie wiedzą, jak ją zrealizować?

MB:Przyjdźcie i powiedzcie, znajdźcie nauczyciela-sojusznika i zróbcie to! Musimy wprowadzić solidne zmiany w samorządzie uczniowskim. Zdecydowanie deklaruję się, że zawsze będę wspierać inicjatywy uczniowskie.

WŁ: Czy możemy spodziewać się jeszcze jakichś zmian w planie lub układzie dzwonków?

MB: Wychowawcy mają już przesłane wszystkie zmiany dotyczące planu. Ankieta odnośnie dzwonków została zrobiona, i wyszło że 70% osób ankietowanych jest zadowolonych, choć tylko połowa uczniów udzieliła w niej odpowiedzi. Właśnie o tym mówię: nic się nie zmieni, jeśli nie będziemy razem pracować. W zeszłym roku zrobiliśmy ankietę dotyczącą zdalnego nauczania i też odpowiedziało tylko 50% uczniów. W zeszłym roku chodziłam po klasach i prosiłam, żeby uczniowie wzięli udział w wyborach samorządowych. Brakowało odzewu i zaangażowania.  Gdy podejmuję decyzje, feedback ze strony uczniów musi być.

To jest szkoła dla was, nie dla mnie, ja tylko urzęduję.

WŁ: Warto przypomnieć, że jest Pani absolwentką V LO. Jak się zmieniała Pani perspektywa postrzegania naszej szkoły przez pryzmat uczennicy, nauczycielki, a teraz dyrektorki?

MB: Czuję się, jak gdybym nigdy stąd nie wychodziła, z przerwą na jedynie cztery lata studiów. Wśród kadry V LO jest więcej absolwentów, około dziesięciorga. Człowiek żyje i przesiąka tą szkołą. Zawsze chciałam pracować w banku – ukończyłam zarządzanie. Później poszłam do szkoły na praktyki i spodobało mi się to. Może jednak jest to trochę rodzinne. Niestety moja córka zastanawia się nad byciem nauczycielem. Muszę coś z tym robić, i to koniecznie, żeby tak nie było. (śmiech) 

MD: Przez tyle lat pewnie dobrze Pani poznała cały budynek szkoły?

MB: Niektóre zakątki odkryłam dopiero teraz, gdy zostałam dyrektorem. Wzięłam klucze i poszłam do takich sal, w których wy jeszcze nie byliście. Nie byłam jeszcze w całej szkole, odkrywam nowe tereny. Zdziwiłam się, że są tu nawet “po-bunkrowe” pomieszczenia w piwnicy, albo wielkie poddasze. Mieliśmy też salę kinową. Może kiedyś zrobimy wycieczkę murami V LO i pan profesor Krzysztof Rześniowiecki nam w tym pomoże.

MD: Nasi uczniowie chcieliby się dowiedzieć, czy wiedza ekonomiczna przydaje się na stanowisku dyrektorki? 

MB: Myślę, że tak, bo dyrektor jest odpowiedzialny za wszystko: prawo, finanse, pracowników. W szkole zatrudnione są siedemdziesiąt dwie osoby, w tym dwudziestu pracowników obsługi i pięćdziesięciu dwóch nauczycieli. To jak taka mała firma. O wiele łatwiej radzę sobie z zarządzaniem, mając wykształcenie ekonomiczne.

MD: Czym na tle innych szkół wyróżnia się Pani zdaniem V LO?

MB: Dla mnie Piątka jest super szkołą. Jest najlepsza w Trójmieście, aczkolwiek moich dzieci bym tu nie wysyłała; nie powinny uczyć się w szkole, której dyrektorem jest rodzic. Wyjątkowość naszej szkoły tworzą fajne dzieciaki i wspaniali/kompetentni nauczyciele, którzy razem współgrają. To miejsce, do którego się wchodzi i czuje tę atmosferę, że wszystko jest na swoim miejscu. Uczniowie nieraz bardzo angażują się w różne idee i dużo się tu dzieje, ale brakuje trochę aktywności społecznej, żeby to ukonstytuować; żeby Marysia Gofron nie była sama.

WŁ: Czy zostały już do Pani skierowane jakieś pytania w ramach inicjatyw uczniowskich? 

MB: Przyszli chłopcy z prośbą o zamontowanie koszy do koszykówki, niestety nie możemy tego zrobić, dopóki nie będzie specjalnej nawierzchni tartanowej. Byli także inni chłopcy w sprawie automatów z jedzeniem, jednak udało się już wprowadzić sklepik Pellowskiego.

WŁ: Poprzednia Dyrektorka pani Elżbieta Piszczek zwykła mówić metaforycznie o Piątce ,,Złoty Pociąg” – jak Pani metaforycznie określiłaby naszą szkołę?

MB:  Po prostu Nasza Szkoła, którą wy tworzycie – my jesteśmy tu przy okazji, by wam pomóc. Postarajcie się tworzyć ją jak najlepszą, angażujcie się!


8 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page