top of page
  • Maksymilian Szatkowski

Stefan News z wizytą w urzędzie miejskim. Wywiad z prezydentką miasta Gdańska Aleksandrą Dulkieiwcz




Przez ostatnie dwa miesiące mamy do czynienia z wielką falą migrantów z Ukrainy przybywających do Polski. Ile Gdańsk obecnie przyjął uchodźców i jak im pomaga?


To jest najtrudniejsze pytanie, które dostaje prawie codziennie od dziennikarzy czy różnych organizacji pozarządowych. Niestety nie ma dokładnych statystyk o tym ile przybyło uchodźców do naszego miasta. Jedyne dane jakie mamy to liczba osób, które przekroczyły granicę państwa. Wiemy także, że przez różne punkty pomocy dla uchodźców organizowane przez nas w ramach akcji „Gdańsk pomaga Ukrainie” przeszło od początku wojny około 30 tysięcy osób, jednakże to nie znaczy, że wszyscy ci ludzie zostaną w Gdańsku. Oprócz tego codziennie około tysiąc osób korzysta z pomocy rzeczowej, która jest świadczona np. przy stadionie Polsat Plus Arena Gdańsk. Z biegiem czasu staramy się także coraz bardziej systematyzować tą pomoc. Z pewnością widzicie to też w swojej szkole. Z danych jakie mamy wynika, że dzisiaj w naszym mieście jest około 3,5 tysiąca uczniów, którzy przybyli z Ukrainy po 24 lutego, a przypomnę, że wszystkich osób chodzących do szkoły w Gdańsku jest 80 tysięcy. Staram się także obserwować tą pomoc. Wróciłam właśnie z sąsiedniego punktu prowadzonego przy parafii pw. Chrystusa Króla. W tamtejszej świetlicy codziennie zostawianych jest kilkanaścioro ukraińskich dzieci, których rodzice muszą iść do pracy, czy załatwić ważne sprawy. Pomagają nam także partnerzy Gdańska, czyli miasta Rotterdam i Brema, które przelały 100 tysięcy euro na wsparcie Ukrainy. Jak widać form pomocy jest bardzo wiele. Jedno co trzeba dziś podkreślić to jak bardzo hojni są Gdańszczanie. Bez ofiarności ludzi, przedsiębiorców, instytucji i wielu innych podmiotów ta pomoc nie byłaby tak duża.


Od 1. maja uchodźcy z Ukrainy nie mają już darmowych przejazdów w komunikacji miejskiej. Niektórzy apelowali, aby taką możliwość przywrócić. Czy miasto rozważa taką opcję?


Bycie prezydentem to także podejmowanie niepopularnych decyzji. To właśnie postanowienie zostało przeze mnie podjęte bardzo świadomie. Wychodzimy z założenia, że zawsze przychodzi taki moment kiedy trzeba stanąć na nogi. Tym jest także branie odpowiedzialności za swoje czyny – czytaj: płacenie za to z czego się korzysta, w tym przypadku komunikacji miejskiej. Nadal jednak jest dostępny bezpłatnie kursujący autobus między punktem pomocy, mieszczącym się w dawnej „krewetce”, punktem zbiórki, a dworcem głównym. Natomiast pamiętajmy, że autobusy nie jeżdżą na powietrze, a paliwo ciągle drożeje. Dzisiaj, to że ktoś ma bezpłatne przejazdy komunikacją miejską jest hojnością każdej Gdańszczanki i każdego Gdańszczanina. Nie zapominajmy, że osoby, które do nas przyjeżdżają są w bardzo różnym stanie materialnym. Niektórzy wyjechali spakowani w jedną reklamówkę, a inni z jakimś większym dobytkiem. Trzeba mieć to w głowie, gdy podejmuje się takie decyzje.


W lutym tego roku została podpisana umowa z nową firmą, która ma obsługiwać system roweru metropolitalnego mevo. Co różni tę firmę od poprzedniej i jaką mamy gwarancję, że nie popełni tych samych błędów?


Jest to bardzo ważne pytanie. Ja o niczym innym nie marzę, niż o dostępności roweru miejskiego. Nie tylko dlatego, że jeżdżenie jest mi potrzebne aby powrócić do pełnej sprawności ruchowej. Pamiętajmy – to nie jest rower gdański, tylko metropolitalny, a my jako pierwsi w Polsce tworzymy tego typu projekt na taką skale. W kwestii gwarancji, bardzo chciałabym aby była ona większa niż dają nam to przepisy prawa. Jednakże granice naszego działania są stricte określone w prawie o zamówieniach publicznych, więc my – obszar metropolitalny Gdańsk-Gdynia-Sopot nie możemy zrobić nic ponad to. Dodatkowo podpisanie tej umowy i wyłonienie wykonawcy odbyło się ponad rok po wszczęciu przez nas postępowania przeciwko poprzedniej firmie realizującej tę usługę. Najważniejsze jest jednak to, że jest ona już podpisana – z czego się bardzo cieszę. Śledzimy także inne przedsięwzięcia tego wykonawcy, które są realizowane m.in. w Sztokholmie. W kwestii nowej umowy – na pewno jesteśmy mądrzejsi o doświadczenie. Dlatego też opłata operacyjna będzie stanowiła większy procent niż ta za dostarczenie i wyprodukowanie rowerów. Powodem takiej decyzji jest właśnie sytuacja, którą doświadczyliśmy przy pierwszym mevo, gdzie operator większość środków przeznaczył na kupno pojazdów, a operacyjnie nie dał rady. Mam nadzieję, że nic nie opóźni tego zamówienia i jesienią 2023 roku zobaczymy nowe rowery na ulicach nie tylko Gdańska, ale i całego obszaru metropolitalnego.


Pod koniec ubiegłego roku został zaprezentowany pomysł „ekostrad” rowerowych. Jakie to będą ścieżki i gdzie dzięki nim dojedziemy?


Doskonale pamiętam to wydarzenie gdyż w tamtym czasie, 17 grudnia tuż po konferencji, na której ogłosiliśmy ten projekt przewróciłam się na rowerze i konsekwencje tego odczuwam do dzisiaj. Razem z aktywistami, radnymi i Panem prezydentem Piotrem Grzelakiem zapraszaliśmy wtedy do aktywnego udziału w konsultacjach społecznych. Zrobiliśmy to dlatego, że wychodzę z założenia, iż nie jesteśmy wszechwiedzący i musimy rozmawiać z mieszkańcami, aby dopracować każdy projekt traktujący o naszym Gdańsku. Do tego potrzebujemy aktywnych obywateli, którzy korzystają na co dzień z roweru i mają też różne spostrzeżenia, a takich nam w Gdańsku nie brakuje. Musimy także zmienić nasze myślenie planistyczne o mieście – to jest dla mnie najważniejsze. Rzecz jasna to wywołuje wielkie kontrowersje. Zauważaliśmy to chociażby przy okazji budowy nowego przejścia dla pieszych na wysokości Uniwersytetu Medycznego, czy kiedy zmieniliśmy maksymalną dozwoloną prędkości na całej długości drogi z Śródmieścia do Oliwy do 50 km/h. W obu tych przypadkach spotkaliśmy się z niemałą krytyką osób, które głównie podróżują samochodami. Jednakże ja myślę o Gdańsku jako mieście krótkich odległości, przyjaznym przede wszystkim dla pieszych i rowerzystów, ale także kierowców. Wracając do ekostrad – najważniejszą ich częścią jest Droga Czerwona, czyli trasa równoległa do alei Zwycięstwa i alei Grunwaldzkiej. Ma to być droga bezkolizyjna, a także ma nam zapewnić połączenia poprzeczne, które są także bardzo ważne dla rozwoju infrastruktury rowerowej w Gdańsku.


Mieszkańcy już od długiego czasu narzekają na nieprzyjemny zapach z Zakładu Utylizacyjnego na Szadółkach. Ostatnio zostali odwołani jego prezes i wiceprezes. Jakie zmiany pociągnie za sobą ta decyzja i jak miasto chcę przeciwdziałać temu problemowi?


Jednym z absolutnie podstawowych powodów zmian personalnych w Zakładzie Utylizacyjnym są moje bardzo jasne oczekiwania, które nie różnią się od oczekiwań mieszkańców. Chodzi oczywiście o zmianę obecnej sytuacji, która jest niekomfortowa dla wielu mieszkańców Gdańska. Takie właśnie zadanie otrzymał również nowy prezes. Jednakże pamiętajmy, że smród – mówiąc wprost, jest czegoś skutkiem. My jako miasto podjęliśmy bardzo wiele działań, na których efekty, niestety, będziemy musieli jeszcze poczekać. Kroki, które już podjęliśmy to chociażby budowa kompostowni. Jest to miejsce, do którego idą wszystkie odpady BIO. Tak także się złożyło, że ostatnio był dzień pracownika komunalnego i odwiedziłam Zakład Utylizacyjny na Szadółkach, aby złożyć życzenia pracownikom, ale też przy okazji zobaczyć obecną tam sytuację. Pamiętajmy, że to od każdego z nas zależy jaka jakość śmieci tam przyjeżdża. Ważne jest to czy rzeczywiście wrzucamy odpowiednie śmieci do odpowiednich kontenerów. Myślę, że każdy kto odwiedziłby dzisiaj sortownie przekonałby się że tak nie jest. Na pewno sytuacja się polepszyła przez ostatnie lata, ale dalej wiele pracy przed nami, zaczynając od naszego domu, na punktach gromadzenia odpadów kończąc. Drugie działanie, które podjęliśmy to trwająca budowa Zakładu Termicznego Przetwarzania Odpadów, czyli spalarni śmieci. Dzięki niej będziemy mogli ostatecznie zamknąć obieg odpadów. Podsumowując, śmieci BIO na kompost, to co można odzyskać do recyklingu, a pozostałości właśnie do spalenia. Dzięki temu będziemy także produkować energię, co dzisiaj w obliczu kryzysu energetycznego jest bardzo potrzebne. Jednakże jest jeszcze jeden duży problem – mianowicie hałdy śmieci zalegające w Szadółkach. My powoli się ich pozbywamy, przez co czasem smród może być większy, jednakże nowy prezes dostał także zadanie, aby go jak najbardziej zminimalizować.


Od 1. czerwca podrożeją bilety na komunikację miejską. PKP Intercity w tym czasie obniża stawki na swoje pociągi i w niektórych przypadkach będą one nawet tańsze niż te na autobus i tramwaj. Czy jest to realne zagrożenie dla transportu miejskiego w Gdańsku?


Przypomnę, że PKP Intercity raczej jeździ na trasach dalekobieżnych i jest spółką skarbu państwa, czyli także nas wszystkich. Stanęliśmy przed wyborem dotyczącym tego ile mieszkańcy Gdańska mają dokładać pieniędzy do transportu publicznego. Dzisiaj pełny przychód z biletów zapewnia tylko 27% całych kosztów za autobusy i tramwaje, a resztę dopłaca każdy mieszkaniec Gdańska. Trzeba sobie to powiedzieć – transport publiczny nie jest dochodowy. My jednak świadomie na niego stawiamy i budujemy nowe linie tramwajowe, czy wprowadzamy nowe elektryczne autobusy. To wszystko kosztuję, a galopująca inflacja i coraz wyższe ceny paliwa zmusiły nas do podjęcia takiej decyzji. Jednakże ważną rzeczą jest to że osób korzystających na co dzień z komunikacji, a więc głównie posiadaczy biletów miesięcznych i okresowych, ta zmiana aż tak nie dotknie gdyż ich ceny wzrosną jedynie o około 10%. Za to ta drastyczna podwyżka będzie dotyczyło raczej osób takich jak ja, które autobusem i tramwajem jeżdżą tylko kilka razy w miesiącu, bo jako mieszkanka Śródmieścia, na co dzień dużo chodzę. Trzeba także jasno powiedzieć, że ta decyzja uderzy najmocniej w turystów, ale transport publiczny jest przede wszystkim dla mieszkańców Gdańska.


Ostatnio także wystartowała kampania publiczna pt. „Gdańsk miastem równości”. Jaki dokładnie cel ma ta kampania i jak miasto ją realizuje?


Założyliśmy wcześniej, że cały rok 2022 ma być poświęcony właśnie tej kampanii. To jest efekt przyjętego w 2018 roku Modelu na Rzecz Równego Traktowania, który opracowaliśmy po wielu konsultacjach z mieszkańcami i organizacjami pozarządowymi. Opisaliśmy tam siedem głównych przesłanek nierówności i ta kampania edukacyjna ma nam je przybliżyć i uświadomić, że nierówność może dotknąć każdego z nas. Ja, przykładowo, tego doświadczyłam poruszając się o kulach. Przesłanki płci, wieku, religii, orientacji psychoseksualnej, niepełnosprawności są aspektami naszego społeczeństwa, na które chcemy zwracać uwagę, gdyż dzięki temu pielęgnujemy naszą inność. Obecnie, w sytuacji, w której w naszym mieście pojawiło się wiele osób niemówiących po polsku okazało się jak bardzo kwestie równości są dla nas ważne. Niestety ostatnio mieliśmy do czynienia z niemiłym incydentem, w którym gdańszczanin, dyrektor Nadbałtyckiego Centrum Kultury – Larry „Okey” Ugwu, doświadczył brutalnego ataku na tle rasistowskim. To pokazuje nam, jak my wszyscy mamy jeszcze dużo do zrobienia i że nierówność może dotknąć nie tylko osoby nam nieznajome, ale także naszych bliskich. Ta kampania jest bardzo dobrze przygotowana, oparta badaniami i rozmowami ze specjalistami w tym zakresie. Jest ona także elementem naszej szerokiej polityki w kontekście równości i otwartości, czego przykładem jest przyznawana przez nas Gdańska Nagroda Równości, czy marsz równości odbywający się w naszym mieście, a także wiele innych inicjatyw.


Już za rok wybory samorządowe. Wielu naszych czytelników zapewne będzie brało w nich udział i chciało by wiedzieć – czy będzie Pani ponownie ubiegać się o urząd prezydenta miasta Gdańska?


Wielokrotnie już o tym bardzo jasno mówiłam, że moim marzeniem jest służyć Gdańszczankom i Gdańszczanom tak długo jak to możliwe. Wierzę, że wraz z moimi współpracownikami mamy wiele do zaoferowania w kwestii zmieniania naszego miasta na lepsze. Czyli podsumowując – tak, będę się ubiegać o reelekcję.


I jakby Pani zachęciła piątkowiczów do głosu właśnie na Panią w przyszłym roku?


Przede wszystkim zawsze, w każdych wyborach bardzo mocno angażuje się w kampanię pro frekwencyjną. Uważam, że choć nazywa się to prawem wyborczym, tak naprawdę jest naszą powinnością, gdyż głosując bierzemy odpowiedzialność za otaczający nas świat. To czy głosuje się na Kowalskiego, czy na Nowaka to sprawa drugorzędna. Jeśli chodzi o mnie to myślę, że mam bardzo dobry kontakt z młodymi ludźmi, co zapewnia mi codziennie moja córka, która w tym roku kończy podstawówkę. Mamy czasem bardzo gorące dyskusję na różne kwestie: ekologie, transport, równość itp.. To są tematy, na które bardzo często rozmawiamy w domu i myślę, że jestem w nich nieźle zorientowana, a także staram się rozwiązania wielu tych problemów wdrażać w życie w naszym Gdańsku.

116 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page