top of page
  • Maciej Śliwiak

Rozdział pierwszy: Dziwne zainteresowanie konsula

,,Soldier D” jak go wtedy nazywały światowe media odwiedził skromne miasto Washington D.C.. Nie Byłoby w tym nic nadzwyczajnego dla Polskiego konsula, gdyby nie to, że owy płatny zabójca miał pochodzić, jak donoszono, z jego ojczyzny.

Ah, these polish bandits, why do they come here?” pytał sam siebie Adam Gardener.

Jednak mimo braku zainteresowania tą sprawą (tylko na pokaz,w konsulacie mówił, że nie interesują go informacje, które nie zmienią jego życia) to nieodparta ciekawość wciąż kierowała uwagę na tę powracającą ciągle sprawę. Na dodatek asasyn o tajemniczym pseudonimie miał teraz wyjątkowo pracowity okres w Stanach Zjednoczonych Ameryki.

Znudzony konsul często siedziąc w biurze, pomiędzy obsłużonymi rodakami, którzy przychodzili z najrozmaitszymi problemami, sprawdzał TE artykuły.

Ktoś zapukał szybko do drzwi (musiał być zdenerwowany), Adam spojrzał na zegarek. ,,It will be the last one for today” pomyślał zamerykanizowany Polak.

- Proszę!

Do niewielkiego biura oświetlanego przez opadające warkocze czerwonego nieba z wielkiego drewnianego okna, weszła niska postać. Chwilę zajęło Adamowi by spod jego rozświetlonego przez stylową lampkę dębowego biurka, rozróżnić szczegóły wyglądu u petenta. Stał w szaro-czerwonej części pokoju, więc nie było to łatwe.

- Panie konsulu! Ja nie mogę tego wytrzymać! – gość, mający na sobie koszulkę hawajską, niewiele sięgając głową ponad mebel położył na biurko dłonie. – Toż to abominacja, wynaturzenie człowieczeństwa…

- Powoli, proszę. Ja pana proszę. Niech pan powie spokojnie o co chodzi.

- Oj, przepraszam Pana bardzo. – Mężczyzna opamiętał się i zmienił ton – Nie przedstawiłem się, nazywam się Marek Gąska i mój sąsiad robi coś bardzo strasznego w swoim ogródku, wręcz wymagającego natychmiastowej interwencji służb jakaś policja stanowa… nie, hmm… federalni. O tak, federalni zrobiliby porządek z tym skur… - Konsul upomniał go wzrokiem – ten łajdak. On, on…

- Co on zrobił? Hoduje zakazane rośliny? Zakopuje zwłoki? Pali krzyże i czarnoskórych? Co on? Dzieci gwałci, czy może otruwa społeczeństwo sprzedając niedozwolone do obrotu mleko niepasteryzowane własnej hodowli?

- Nie – skrzywił się obywatel polonii. Jego grymas ukazał pożółkłe zęby, świadczące o używaniu Coca coli zamiast wody do płukania ust. – To jest… - tutaj ściszył głos – on chodzi z psem po moim trawniku przed płotem. Nic bym do niego nie miał, gdyby nie to, że jego pies swoje gówna tam zostawia. – Wyprostował się – mówiłem mu, żeby sprzątał po swoim psie, ale WIELKI PAN INŻYNIER nie będzie się takimi rzeczami zajmował. Wyśmiał mnie i se poszedł. Potem ja koszę ten trawnik, taką wykaszarką ze sznurkami, i jak mi nie rozbryźnie. Maszyna do czyszczenia. Spodnie całe w kupie. Na twarz też mi poleciało. Robota głupiego. A jak skosiłem to widziałem tylko jak nowe odchody przybywają.

- Proszę Pana Panie Gy…

- Gąska.

- Tak… Gąska, z takimi sprawami proszę chodzić do sądu cywilnego, a nie do konsula. – Adam wskazał tutaj na dowód zapracowania swoje biurko z nieotwartymi listami sprzed tygodnia, niedokończone przyjęcia o azyl i różnej maści niezapłacone faktury.

- Właściwie to ja byłem w tym sądzie, ale tam już jestem w kolejce i zanim coś się tam zacznie to tego psa zakopią ze starości. Jakieś tam mają oskarżenia o szowinizm i mizoginię w internecie. Ktoś kogoś nazwał grubasem, a ten to gwałciciel, bo jakoś się tam spojrzał. Weź tu znajdź termin. I się zwracam jak Polak do Polaka, bo sąsiad też Polak.

- W takim razie panie…Gąska?

- Tak, Gąska.

- Gąska, to ja wysyłam do was interwencje środowiskową z social worker’ów. Sąsiad nawet nie będzie wiedział z czyjej inicjatywy do niego przyjadą. – konsul wstając i wypraszając Marka Gąskę ręką w stronę drzwi, mówił dalej. – Proszę tylko wypełnić formularz, kartkę i długopis znajdzie Pan na korytarzu. Wypełniony wniosek proszę wrzucić do czerwonej skrzynki. Proszę pamiętać: do czerwonej, żółta i zielona są na sprawy pilne i ważne. Dziękuję, do widzenia. Proszę się nie spieszyć, za dziesięć minut zamykamy.

Z ulgą pomocny urzędnik oparł się plecami o drzwi, zamykając je za klientem. What does that asshole want from me? Irrelevant case. What’s a nonsens” pomyślał Gartner.

Wyłączywszy komputer z otwartą kartą JewTube oraz zabrawszy najpotrzebniejsze rzeczy – telefon, wyszedł za drzwi swojego gabinetu, nie oglądając się na korytarz do ludzi, których odprawiał przez najbliższy czas, zamknął drzwi. Przekręcił tabliczkę na ,,CLOSED”. Nie zwracając uwagi na innych, dumnie przemknął do pokoju socjalnego, tylko jeszcze raz sprawdził, czy aby na pewno zamknął drzwi.


25 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page