top of page
Ula Jabłońska

"Masz, Ryfka, bułkę, żebyś była zdrowa" – opowiadanie inspirowane wierszem "Ballady i romanse" W. Broniewskiego

“Masz, Ryfka, bułkę, żebyś była zdrowa…”  szepnąłem do małej, nagiej Żydówki, rzucając jej ułomek czerstwego chleba. Niech ją Bóg broni, biedne dziecko. Przytuliłem torbę do piersi, upewniając się, że wciąż ma wniej resztę jedzenia. Jeszcze dwie bułki. Niewiele, ale nie potrafiłem przejść obok tej dziewczynki obojętnie. Chrystus uczył, żeby głodnych nakarmić… prawda?


Żałowałem, że nie zrobiłem nic więcej. Nie okryłem jej swoimpłaszczem, choć powinienem. Bałem się, niezależnie od tego ile razy Bóg powiedział “nie lękajcie się”. Bałem się tych cholernych Szwabów. Ich pozbawionych empatii twarzy, na których uśmiech zdawał się gościć tylko wtedy, gdy pałowali za ruinami ratusza dzieci, które ośmieliły się im spojrzeć w oczy. 


 Łapanka!  wrzasnęła za moimi plecami jakaś starowinka. Puściłem się biegiem przez zniszczone ulice, byle nie pojawić się na drodze furmanki prowadzonej przez pierdolonych esesmanów. Czym prędzej dopadłem do swoich drzwi, przekonany, że mógłbym wyrwać je z zawiasów, gdybym był trochę mniej uważny. Zatrzasnąłem się w mieszkaniu. Poraz kolejny upewniłem się, że mam przy sobie oba kawałki chleba. Zszedłem na dół, do piwnicy, starając się nie myśleć o tym, co mogło się teraz dziać na zewnątrz. Broń, Boże, wszystkich, którzy nie zdążyli skryć się w domach! 


Stefan poderwał się z podłogi i wpadł prosto w moje ramiona, nie pozwalając mi do końca złapać tchu. Natychmiast zaczął opowiadać mi historie z całego dnia. Roman podszedł zaraz za bliźniakiem, uciszając go uparcie. Jego pleców uczepiła się Majeczka. Wanda na rękach niosła maleńkiego Jasia. Wyściskałem wszystkie dzieci po kolei, na koniec ucałowałem żonę, która pod sercem nosiła naszego szóstego smyka. 


Wyciągnąłem z torby dwie bułki, które mi zostały i podzieliłem, żeby każdemu z członków rodziny móc wręczyć chociaż po kawałku. Usiadłem razem z nimi na zimnej podłodze. Bóg mi świadkiem, że chciałbym zamiast tych suchych ułomków dać każdemu z nich ogromny, świeży, jeszcze ciepły i pachnący bochenek. Chciałbym wręczyć małej Ryfce równie duży kawał chleba. 


Stzreż, Panie, tej dziewczynki i strzeż, proszę, mojej rodziny.

Wanda przylgnęła do mnie bliżej, gdy ciszę przerwały wystrzały. Rozstrzeliwali kogoś, Boże…


 Wieczny odpoczynek racz im dać, Panie  wyszeptała moja żona. 


 A światłość wiekuista niechaj im świeci na wieki wyrecytowaliśmy wraz z dziećmi.

 

 Niech odpoczywają w pokoju wiecznym…


 Amen.  Błagam, bądź, Panie, w tej chwili z tymi ludźmi.


11 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page