Bycie nastolatkiem to zdecydowanie okres przejściowy. We wszystkim. Zmiana otoczenia z podstawówki na liceum, potem z liceum na studia. Zmiana podejścia do życia, zmiana obowiązków, odpowiedzialności, przywilejów. Wszystko możemy, nic nie musimy, wiele rzeczy nam nie wypada, ale dużo też uchodzi.
Powiedzmy, że to taki okres próbny, eksperymentalny. Znajdujemy się w czyśćcu – niezależnie od tego, czy dorosłość to długo wyczekiwane niebo, czy kara boska w postaci piekła. Przygotowujemy się do samodzielnego życia, wolności, która potrafi być obciążeniem. Zdobywamy nowe umiejętności, te, które pomogą nam przetrwać. Uczymy się gotować, sprzątać, prasować, ale nie musimy tego robić – nie jest to jeszcze nasz obowiązek (dla niektórych oczywiście). Jednak będąc nastolatkiem możemy wciąż zachowywać się jak dzieci – gdy spadnie śnieg, iść poszaleć na sankach, porzucać się śnieżkami i pokrzyczeć na mroźnym powietrzu, bo nikt jeszcze nie nazwał nas dorosłymi.
Jest to też niestety faza, w której nieustannie się porównujemy. Uczymy się być sobą, rozumieć nasze uczucia, nasz styl, poznajemy ludzi, którzy stają się dla nas wzorcami, wskazują jak działać lub czego kategorycznie nie robić. Po głowie krążą wątpliwości; „czy na pewno tak to się robi?”, „może jednak nie warto”, „a jak będą się ze mnie śmiać?”, „lepiej spytam mamy”, „ a jak nazwą mnie maminsynkiem?”, i wiele, wiele innych. Dodatkowo, nie wszyscy sprawiają wrażenie zagubionych – radzą sobie perfekcyjnie, zaliczają wszystkie sprawdziany, są laureatami olimpiad wiedzowych i robią to jakby od niechcenia, aż człowiek ma ochotę podpytać jak.
Dzielimy się na wiele grup, mniejszych, większych, przymusowych lub dobrowolnych, ale jedno nas łączy, czy to okazujemy czy nie. Wszyscy mamy wątpliwości, ponosimy porażki, mamy swoje sukcesy. Chcemy być lubiani, próbujemy się dopasować, nie wiemy kim jesteśmy ani kim chcemy być. Bycie nastolatkiem to prawdziwa walka, i, niestety, każdy musi wygrać ją sam. Opór tylko opóźnia proces.
Comentarios