Scena IV
Internat Liceum Mundurowego. – Przed świtem. – Sofa z PRL-u na środku w wzdłuż sceny, z oparciem na lewą stronę. – Na niej śpi Remus przykryty Sztandarem Liceum Mundurowego. – Obok kanapy, po lewej, stolik wzdłuż sceny. – Na stoliku puste i na wpół puste butelki oraz kieliszki i szklanki, cały mokry. – Dalej na lewo krzesło z PRL-u, połamane. – Po prawej blisko widzów stół wzdłuż sceny. – Na nim stoi otwarty opiekacz do kanapek, a w nim pierogi; kiełbasy na żelazku odwróconym metalem do góry, czajnik, z którego wystaje surowy makaron; tłuste przekąski i talerze papierowe porozwalane na stole. – Obok stołu po prawej, w rogu sceny stoi roślina w doniczce. Roślina ma kwiaty. - W głębi drzwi do natrysków, obok nich szafa z ubraniami. – Po prawej stronie sceny są drzwi kartonowe, a przy nich dzwonek ścienny. - Po lewej stronie sceny są też drzwi kartonowe. – Na środku sceny z przodu leży w rzygowinach mokry Jęśko, obok jego głowy stoi przewrócona miska. – Wszędzie na podłodze stoją puste butelki od piwa i wódki
(Na scenę od lewej wchodzą, wywarzając drzwi z buta, drzwi wbijają się w pustą butelkę, wchodzą Rafał i Konrad)
Rafał Ale tu wali!
Konrad (zaciąga się głośno nosem) Tak, ja nic nie czuję. A nie od ciebie Rafał, taki zapach się snuje? (Rafał parska ironicznie)
(Konrad ręką szturcha Jęśko)
Rafał Wyrósł tu jak grzyb po alkoholowym deszczu, on ci raczej nic nie powie. Spytajmy tego… (wskazuje na Remusa) Może coś zostało mu w głowie.
(Rafał podchodzi do Remusa, wyciąga jeszcze pełną paczkę chipsów spod sztandaru)
Rafał Masz: ,,podziel się paczką ze swoją paczką” On ewidentnie nie miał, z kim się podzielić i skończył ze sraczką.
(Rafał rzuca paczkę w kąt sceny, klepie Remusa w policzki)
Rafał Śpiąca królewno, wstawaj! Robota czeka, dawaj! (do Konrada) On ma mózg zalany dyktą.
Konrad Bezapelacyjnie tak. Alkoholizm idzie drogą rychłą.
(Remus budzi się)
Rafał No, proszę! Kto wstał? Trzeba go dobudzić.
(Rafał energicznym ruchem zdziera sztandar Remusowi, Remus przeturluje się na ziemię, Rafał łapie Remusa za ramiona i podnosi mu tym głowę)
Remus (nieprzytomnie) Czy ktoś powiedział alkohol (beka) Ej, w pokoju mi nie brudzić.
Konrad Czekaj, co ty chcesz z nim zrobić? (zatrzymuje Rafała, Rafał puszcza Remusa, a on uderza głową w podłogę)
Rafał Na pewno nie damy mu się więcej napić, Bo czujesz jak śmierdzi i jaki jest obrzygany? Pod prysznicem wytrzeźwieją te gałgany.
(Remus próbuje wstać, ale przez zdjęte spodenki do kolan nie jest wstanie i upada raz po raz na plecy.)
Konrad Za to co zrobili, to będzie zbyt miła pobudka. Tutaj przydałaby się tylko jakaś cegłówka.
Rafał Spokojnie, jest rano, przyszliśmy tu tylko pertraktować. Nie będziemy się na obcym terenie do bójek .pakować Więc pomożesz mi, czy będziesz tak stał?
Konrad A tak, już… niewyspany jestem.
Rafał W naszym przypadku pasuje bardziej akurat nieśpiący jak już.
(Rafał i Konrad zaciągają Remusa do pokoju w głębi sceny, przez otwarte drzwi widać odrzucane szorty i obrzyganą koszulkę)
Głos Rafała w głębi Przynieś mu po nową koszulę, no już.
(Konrad wychodzi do szafy, bierze koszulkę z GTAV, spodenki dresowe i wraca. Słychać lanie wody z prysznica)
Konrad Najzimniejszej?
Rafał Ta, dawaj, dawaj.
(po chwili)
Remus (błagając) Nie, proszę!
Rafał Jeszcze tylko chwilka! (wciąż lejąc wodę) Tak… obudzi się, wytrzeźwieje i pogadamy. (po chwili) Dobra, gotowe. Tu masz świeże ciuchy, swoje brudne gacie Masz je wyrzucić, ale jak dla mnie możesz je zjeść, mój bracie. Ubieraj się i za dziesięć minut wychodzisz.
(Remus wychodzi po chwili [mniejszej niż 10 minut] w koszulce z GTAV)
Remus (radośnie) To co, na kolejnego blancika?
(Gdy Remus zauważa Rafała i Konrada, którzy wstają z sofy na jego widok, przybiera groźną postawę)
Remus A wy tu co?! Wałęsacie się po naszym terenie, bando z technikum dzika… (świtające słońce oślepia go) (cienkim głosem) Ała, ała.
Rafał Ty już nie powinieneś nic kolejnego robić, zanim z nami pogadasz.
Konrad Zobacz jak skończył twój kolega, możesz do niego dołączyć, bo my spokojnie, a ty napadasz. (strzyka palcami w pięści)
Remus Twoja stara.
(Rafał odgradza Konrada od Remusa i odwraca głowę do Konrada)
Rafał (do Konrada) Spokojnie Adam…
Konrad (poprawia) Konrad.
Rafał (do Konrada) Jeden pies. Tylko spokojnie. Jesteśmy tu tylko porozmawiać.
Remus Ja z wami nie zamierzam gadać. Mów do ręki.
(Remus wystawia otwartą dłoń przed siebie, odwraca głowę i ogląda paznokcie u drugiej dłoni i siada na sofę)
Rafał (zniecierpliwiony) Słuchaj…
(Rafał odrzuca wystawioną rękę Remusa. Konrad staje przed Rafałem, zastępując mu drogę do Remusa)
Konrad (szeptem do Rafała) Tylko spokojnie, Rafał, jesteśmy tu tylko porozmawiać pamiętasz?
Rafał Racja…
(Konrad odstępuje, Rafał robi głęboki wdech)
Rafał (już spokojniej) Słuchaj, to jest bardzo sprawa ważna i nie dotyczy to ciebie czy mnie, ale całą naszą ZSŁ i waszą mundurówkę.
(Remus wstaje i idzie w stronę dzwonka na ścianie)
Remus Ach tak, jeśli tak, to niech cała mundurówka, o której jest mowa, rozmawia z tobą. (sięga po dzwonek)
Rafał (zdziwiony) Co ty odwalasz, jest 5 rano!
(Konrad patrzy zaciekawiony i rozbawiony, jak Remus zaczyna dzwonić dzwonkiem, jednocześnie otwiera drzwi i krzyczy przez nie)
Remus (wykrzykuje) Pobudka, gałgany!
Konrad (Do Rafała) A nie mówiłem, że gałgany?
Głosy zza sceny -Co za debil dzwoni o piątej rano?! -ZAMKNIJ MORDĘ!
Remus Chodźcie tu wszyscy! (do Konrada i Rafała) Zaraz tu wszyscy przyjdą. (do siebie) Wiedziałem, że jestem geniuszem, ale że aż takim. (wzrusza skromnie ramionami)
(słychać głośne i liczne stąpania zza sceny)
Remus (gwałtownie) Tylko nie trzaskajcie…
(Drzwi z lewej otwierane z buta uderzają o ścianę. Na scenę wchodzą nieprzytomnie Chłopacy z liceum mundurowego, w pogniecionych ubraniach, stoją zdumieni po prawej stronie sceny, obok drzwi)
Remus (rozczarowany) …drzwiami, bo wypadną z zawiasów. (pretensjonalnie) Ludzie walnięci.
Konrad Słuchajcie panowie, to po prostu sprawa życia i śmierci.
Rafał (wskazuje groźnie na Remusa) Dokładnie tak i ty masz mnie teraz słuchać
Remus (nie mniej groźnie od Rafała) Nie, to ty mnie teraz słuchaj. Wchodzicie na nasz wydział komandosów, nie po to, by chlać. Budzicie mnie z rana, pierwszy raz w życiu o wschodzie słońca, czy wy w ogóle spaliście? My chyba całą noc imprezowaliśmy, a wy pewnie w kompa waliliście.
Rafał (do Konrada) Widzisz, jaki przy kolegach nagle kozak?
(Konrad zgadza się z Rafałem ruchem głowy, nie odwracając wzroku od Remusa)
Rafał (ironicznie) Ale widzę, że koszulka ulubionej gry ci została?
(dumnie) Nie, przez całą noc graliśmy ekipowo w Lola.
Rafał (do Konrada) Frajerzy.
Remus (do Chłopaków) Frajerzy. (do Konrada) No cóż, wszystkie dziewczyny… (zastanawia się) …będą za nami sznurem, taka mundurów rola.
Konrad (zimno) Prędzej będą waszym sznurem u szyi. (do Rafała) Trzymaj mnie, bo nie wytrzymam.
Rafał (do Konrada) Jesteś przecież teraz Konradem, Adam umarł przecież prawda?
(Konrad nie odpowiada tylko warczy w stronę Remusa)
Rafał Konradzie! On zbladnął, znowu się czerwieni, nie utrzymam.
Remusa (pogardzająco) No, mówcie, o co chodzi ważnego, bo go nie utrzymasz, a ja was nie wytrzymam.
Konrad (śpiewa) Papierosy me były w palarni. I spokojnie czekały na przerwę, Ale ukradło je liceum dzieciarni, Więc ich zdobycz na strzępy rozerwę. Tak zemsta, zemsta, zemsta na wroga, Z pedagogiem czy bez pedagoga.
(Rafał zdziwiony, Chłopacy z liceum mundurowego klaszczą pod wrażeniem, Remus sztucznie parska pogardliwym śmiechem)
(W niedomknięte drzwi z lewej Telka wchodzi z buta, drzwi uderzają o ścianę i wypadają z zawiasów. Telka wchodzi na scenę z niezapalonym papierosem w buzi i w czarnej kurtce skurzanej)
(wszyscy w zadziwieniu spoglądają na Telkę, tylko Remus zrezygnowany na drzwi)
Remus (żałośnie, widzą drzwi wypadłe z zawiasów) No nie i trzeba będzie wstawiać nowe.
Telka (Podchodzą w stronę Konrada i Remusa) (opryskliwie) My żadnych waszych fajek nie mamy Adam. (wspiera się na Remusie)
Konrad (do Rafała) Ty jakiegoś Adama znasz, bo ja nie.
Rafał Ja też żadnego nie znam
Remus (pretensjonalnie) No właśnie i czego chcecie.
(Telka całuje Remusa w policzek, Remus robi zdziwioną minę, Konrad wścieka się i zaciska pięści)
(Rafał wchodzi pomiędzy Konrada i Remusa)
Rafał (do Remusa) Składka była co prawda nasza, Ale jak przychodziliście, nikt wam nie skąpił, więc i wam się pogarsza.
Remus (wciąż pretensjonalnie) No to, co my możemy zrobić?
(Rafał zaprasza ręką Remusa do usiedzenia na sofie, Remus żywo odchodzi do sofy spod ręki Telki. Telka musi złapać równowagę. Rafał i Remus siadają, Remus po lewej, Rafał po prawej)
(Telka od razu staje za sofą, opiera się dłońmi o oparcie sofy i słucha jak Rafał szepta do Remusa, a Remusa kiwa potwierdzająco głową)
(Konrad, staje obok Telki i opiera się tak samo, tylko rękoma zajmuje dużo więcej miejsca, a Telkę wypycha biodrem)
Telka (do Konrada, pretensjonalnie) Ej, o co ci chodzi?
Konrad Ja nie wiem, o co ci chodzi.
Rafał (Do Telki i Konrada) No, dajcie nam porozmawiać.
Remus Racja, idźcie sobie. Dobrze gadasz, polać mu!
(Rafał przykłada sobie dłoń do twarzy [face palm] za plecami Remusa)
(Telka i Konrad odchodzą w tłum Chłopaków z liceum mundurowego, jeden z gości z tłumu podchodzi do stolika przed sofą z butelką wódki i nalewa do dwóch kieliszków. Rafał dalej szepta Remusowi, a on dalej potrząsa głową, tylko Remus wypija kieliszek, a Rafał wlewa za siebie. Gość, który nalewał, stoi na baczność z butelką w wyczekiwaniu)
Konrad (do tłumu) Właśnie panowie, co tak o suchych pyskach będziemy stać! Wódeczka z rana jak śmietana… pijemy? Wódkę przynoszę i zaczynamy chlać!
(Chłopacy z liceum mundurowego entuzjastycznie wyciągają ze spodni butelki wódki, piją z gwintu, podając sobie po kolei, Telka odwraca się plecami do Konrada i wypija dużego łyka z butelką w górze)
Chłopacy z mundurówki (zaskoczeni) Wow! Pierwszy raz widzę taką wytrzymałą dziewuchę.
(Butelka trafia w ręce Konrada)
Konrad Zdrowie pięknych pań i Telki tu zebranej!
(po chwili Chłopacy z liceum mundurowego parskają śmiechem)
(Telka wkurzona, wyjmuje papierosa z ust, po czym kroczy do Konrada)
Telka (wkurzona, do Konrada) Czy powiesz mi wreszcie, o co ci chodzi?
Konrad Chodź.
(Konrad zabiera Telkę obejmując ją pewnie ręką, z dala od tłumu pijącego dalej, w stronę widzów)
(Konrad wyjmuje papierosa z ręki Telki i rzuca go na ziemię)
Konrad Nie pal, to szkodzi zdrowiu.
Telka (pretensjonalnie) Tak ci teraz zależy na moim zdrowiu?
Konrad (lekko przyciszonym głosem) Po prostu jestem o ciebie zazdrosny.
(Telka nie odpowiada, ale z twarzy znika jej grymas. Gdy idą, Konrad za plecami Telki zrywa kwiat z rośliny i daje go Telce)
Konrad Masz, to dla ciebie
Telka Tylko po co mi to mówisz?
(Konrad nie odpowiada, tylko gładzi dłonią ramię Telki i odchodzi w tłum za plecami Telki. Telka stoi twarzą do widowni i zaciąga się wonią kwiatu)
(Konrad chowa się w tłumie Chłopaków z mundurówki)
Konrad (zmodulowanym głosem) Rafał nazywa się twardo ręki, a naprawdę ma ptaszek miękki!
(Rafał siedząc, odwraca się do Chłopaków z mundurówki)
Rafał (odwrócony) Co to za moczymorda brzęczy sobie pod nosem?!
(Remus wstaje)
Remus (do Rafała) Znam swoich i wiem, że to żaden z moich, nie z jego głosem.
(Rafał też wstaje)
Rafał (do Remusa) Jasne, ty znasz, jak ty nie wiesz co się wczoraj działo.
(Konrad wybiega do Rafał z drinkiem w ręku, biegnie stroną bliższą widzom)
Konrad Ja wiem Rafał, ja wiem, co się stało!
(Nalewacz z oburzeniem w twarzy zastępuje drogę przed sofą, za Jęśkiem)
(Konrad zahacza stopą o Jęśko, a potem barkiem w nalewaczka przed sofą, wylewa drinka na Rafała)
Nalewacz Uważaj, gdzie chodzisz!
Konrad Sam uważaj jak chodzisz męski członku! Widzisz, co zrobiłeś? (wskazuje oblaną koszulkę Rafała)
Remus Sam się przewróciłeś.
Rafał (do Remusa) Przecież to twój gieroj w Konrada z bara wjechał.
Remus Twoja stara!
Rafał A właśnie, podziękuj twojej starej za wczorajszą gałę, za dwa pięćdziesiąt.
(Chłopacy z mundurówki parskają śmiechem)
Remus (zmieszany) Taka tania gała to musiała być kręcona w jakiejś maszynie…
Rafał Dokładnie. Tak tą gałę kręciła.
(Rafał zamkniętą pięścią kręci przy swoim policzku, a w drugim policzek napiera językiem)
(Chłopacy z mundurówki jeszcze bardziej parskają śmiechem, Remus zaciska pięści z wkurzonym grymasem)
Rafał Do tego jeszcze śmietankę dorzuciłem od siebie.
(Rafał macha pięścią przy kroczu góra-dół zadowolony)
(Chłopacy z mundurówki znowu śmieją się z Remusa)
Konrad O sorry, drinka sobie naleje
(Konrad podchodząc do stolika przed sofą, popycha Rafała biodrem na Remusa, Rafał opiera się rękoma o Remusa, czym go popycha. Remus odpycha Rafała agresywnie i Rafał odpowiada równie agresywnym popchnięciem, tak kilka razy, aż Remus łapie Rafała za nogi. Rafał w kontrze też go łapie i przepycha na Jęśko. Obaj się przewracają)
Jęśko (zbudzony, spod pleców Remusa i Rafał) A co tu się wyrabia?!
(Rafał i Remus zaczynają walczyć, tarzając się po podłodze)
(Jęśko i Konrad rozdzielają ich, przy uciesze z walki Chłopaków z mundurów)
(Rafał stoi trzymany przez Konrada, leci mu krew z nosa, po prawej stoi Remus trzymany przez Jęśko, ma rozciętą wargę)
Rafał W lasku przed szkołą dokończenie ustawką jeden na jeden.
Remus Ja mogę nawet z takimi jak ty łanszotami jeden na siedem.
Rafał Jeden na siedem to ty możesz pornole sobie nagrywać.
(Chłopacy z mundórówki parskają śmiechem)
Remus (przekrzykuje podśmiechy tłumu) Dobra, ale bierzemy jednego swojego trenera i sędziego, byś nie musiał zbyt obrywać.
Rafał Nie strasz, nie strasz, bo się zesrasz. (do Konrada) Idziemy.
Remus (do Chłopaków) Co się gapicie, już mi stąd iść.
Koniec Sceny IV
Scena V
Szatnia męska ZSŁ-u. – po prawej skrajni sceny drzwi; w nich mała dziura na wylot jak po uderzeniu pięścią, nad drzwiami godło Zespołu Szkół Łagodności. – Dalej po prawej ławki szatniowe z wysokimi wieszakami, po środku przy ścianie kaloryfer. – Wszędzie tutaj śmieci typu: worki na jedzenie czy butelki po energetykach. - Po lewej stronie sceny zabudowa z kafelek. – W głębi po lewej natryski oddzielone od sceny zasłonkami. – Po lewej skrajni sceny umywalka z lustrem tak, aby lustro było widoczne dla widzów. – Na całej szerokości sceny Chłopaki z ZSŁ-u w mundurkach szkolnych, rozmawiają i palą e-papaierosy, jeden trzyma na ramieniu głośnik i leci z niego spokojna muzyka. – Na prawym boku grupy rozmawiają razem Patryk, Paziu, Gabriel. – Sokół w środku grupy opowiada swoje podboje miłosne, mocno gestykuluje, wokół niego krąg słuchaczy.(Wchodzi Chójnaś od prawej, nie zamyka drzwi)
Głos od Chłopaków z ZSŁ (wykrzykuje do Chójnasia) Drzwi!
(Chójnaś pokornie przeprasza bez słowa i zamyka bezgłośnie drzwi)
Patryk Właśnie, co ty w Biedronce mieszkasz?
Chójnaś A wy, Gurby, w tych Chaszczach macie coś takiego cywilizacyjnego?
Patryk A ja w Chaszczach nie mieszkam, ale w Tuchłam, gdzie sklepikarza mamy mięsnego (gładzi się po wystającym brzuchu)
Paziu (do Patryka) A byś do naszego Miasta Szybkiego pojechał, to byś zobaczył świata wielkiego.
Gabriel Kiedyś w Chaszczach było gorzej, kiedyś w Chaszczach mieszkałem ja.
(Patryk i Paziu parskają śmiechem na odpowiedź Gabriela)
Paziu Oj, Gabriel, ale ty nie ogarniasz.
(Sokół zauważa Chójnasia, zaczyna rozpychać się przez tłum do niego)
Sokół (przepychając się) Wolnego! Wolnego!
Głosy w Chłopakach z ZSŁ (szeptem) -To Chójnaś. Ciii… -Zaraz powie coś głupiego.
Sokół
(do Chójnasia, gdy już podszedł)
Co nam dzisiaj za wieści przynosisz gangsterski kolego?
Chójnaś (wchodzi w tłum) Słuchajcie kochani towarzysze bracia siostry…
Patryk (wykrzykuje urażony) Ale nie ,,kochani’’, ponieważ uderza to w moją męskość i homofobię.
Chójnaś (odwraca się do Patryka, pewnie) Ewidentnie męskości ci brak, Patryku, bo ja za to jestem pederastą, przeszkadza ci to?
(wyprostowuje się z rękoma na biodrze)
(Chłopacy z ZSŁ-u śmieją się, Sokół też, Paziu robi face palm, Gabriel rozgląda się niezrozumiale, Patryk narzeka, jaki Chójnaś to idiota)
Chójnaś (do tłumu) Nie śmiejcie się, tu nie ma co boków zrywać, Albo śmiejcie się, bo śmiech niekiedy może razem z nauką podrygiwać. Tak jak ja na ostatniej imprezie z dziewczyną Adama… Patryk(wykrzykuje wkurzony) Ta jasne, lepiej powiedzą, ile ta dama Musiała wypić, że cię ze swoim chłopakiem pomyliła!
Chójnaś (do Patryka) No, ty tam nie byłeś, bo cię polonistka uwaliła. Nie poszedłeś, bo miałeś Słowackiego powtarzać, a cały dzień w Lola grałeś.
(Chłopaki z ZSŁ-u śmieją się znowu, Patryk znowu narzeka, jaki Chójnaś to idiota)
Sokół (wśród śmiechów, wykrzykuje, ironizując powagę) Ej, ale są rzeczy ważne i ważniejsze nie?
Paziu (do Patryka, śmiejąc się) A właśnie, nawet do gry mnie zapraszałeś.
(Gabrielw tym samym czasie, co Paziu)
Chójnaś (do tłumu) No, otóż właśnie na tej imprezie Telka rzuciła naszego romantyka. No, więc on chyba tak jak ja o homoseksualizm się potyka.
(Na scenę wchodzi gwałtownie Konrad, nie zamyka drzwi)
Konrad (pretensjonalnie) Co ty tu za farmazony, janie prawisz? Rozstaliśmy się za obustronną zgodą, a nie brudnym fantazjom dajesz negliż!
Głos Adriana zza sceny Adam już?!
Konrad (kontynuuje) A po drugie to nie Adam, lecz Konrad! W ogóle skąd pomysł o homoseksualizmie co? Nie będąc, sam byłbyś rad!
Głos Michała zza sceny Adrian, on jest Konrad, ale chyba już…
Głos Adriana zza sceny No, to idź Michał pierwszy!
Konrad (kontynuuje) Teraz skupiam się na walce o palarnię ZSŁ-u. Bo znacie przepowiednie, pewnie im powiedziałeś i taki powinien być nasz cel!
Głos Adriana zza sceny Czołowski?
Głos Aleksandra zza sceny Co? Ja nigdzie nie idę, nie ma opcji.
Konrad (kontynuuje) Papierosy zniknęły z palarni z nagła, A Telka u mundurówki pojawiła się jak od diabła.
Głos Rafała zza sceny Konrad się tam produkuje, a wy się kłócicie, kto pójdzie pierwszy?!
Konrad (kontynuuje) Byliśmy tam z rana na pertraktacje razem z Rafałem, Mieliśmy tam do czynienia z ich pijackim wydziałem.
Głos Rafała zza sceny Odsuńcie się waginy!
Konrad (kontynuuje) Spotkaliśmy ich wodza, co zwał się komandosem, Ale mówił tylko trzy słowa: ,,pijemy? Wódkę przynoszę!”
(Na scenę wchodzą przez drzwi kolejno: Rafał dumnym korkiem, za nim Adrian i Michał śmiejąc się do siebie, za nim Aleksander szybkim krokiem zamyka drzwi)
(Chłopacy entuzjastycznie witają przybyłych, podchodzą do nich i dają im piony po kolei)
Sokół Toż to Rafał Twardoręki!
Chójnaś No i pan Rafał no kurde…
Paziu No nareszcie, ile można czekać.
Gabriel (wtóruje Paziowi) No właśnie.
Patryk (pretensjonalnie) No proszę, proszę, czy pan, wielki dyplomata, już wie, Co się stało z naszym składem, jak z fajkami, co i gdzie?
(Patryk podchodzi butnie do Rafała z rozwartymi ramionami)
Rafał Tobie już fajek wystarczy, już i tak masz zęby jak Rumun, Który pucuje mi buty, gdy stoję w kolejce wielkiej jak mamut, Przed domem twojej matki, ty dobrze wiesz po co.
Patryk (butnie) Nie, nie wiem po co, wytłumaczysz mi?
(Rafał ironicznym uśmiechem i machnięciem ręki zbywa odpowiedź Patryka i wita się dalej, Michał i Adrian dziko się śmieją do siebie z tej sytuacji, Konrad lekko parska śmiechem i podchodzi blisko do Rafała)
Konrad Gdzie wy byliście jak nas nie było?
Rafał A, szkoda by gadać i tak niewiele nam ubyło.
Konrad No tak lepiej późno niż wcale Rafale, Ale powiesz, jakie zrobiliśmy u mundurówki bale?
Sokół (podekscytowany) Co? Jakie bale? Mnie nie zabraliście, wiecie jaki ze mnie Casanova…
Rafał (przerywa Sokołowi, zniecierpliwiony) Dobra już nie opowiadaj jak na litość poszła jakaś gruba krowa…
Chójnaś (przerywa zaskoczony) Co? Ja myślałem, że Konrad to sobie wszystko zmyślił.
Paziu (zirytowany) Przecież byłeś na imprezie, to wiesz jak się Adam rozstał.
Michał On jest Konrad.
Paziu (broniąc się) Dla mnie on jest Adam, żadnych takich roszczeń z widzimisię nie uznaje…
Konrad Jasne, tak jak rosyjskich roszczeń o Krym?
(Ekipa: Chójnaś, Sokół, Rafał, Michał, Adrian, Aleksander, Patryk, Gabriel, oprócz Konrada i Pazia śmieje się. Konrad spogląda na śmiejących się zaskoczony, Paziu z oburzeniem patrzy na śmiejących się)
Konrad No co, a tak nie jest? No jak jest? Co, że niby prawdy nie mówię?
Michał Właśnie, Krym został objęty aneksją
Paziu (od niechcenia) OK. Przepraszam.
Adrian (niecierpliwie) Rafał, powiesz wreszcie, co jest grane?
Rafał Zaraz…
Sokół (przedrzeźniając) Rafał co jest grane?
Konrad To już ogłoś wszystkim ten dramat, bo szkoda, by gardło było zdzierane.
(Rafał wzdycha, chwyta ławkę spod ściany i ustawia ją centralnie do tłumu i na nią staje)
Rafał (przemawia do tłumu) Słuchajcie panowie! (tłum się ucisza, muzyka ucicha) To wszystko, co mówił Ada… Konrad, to wszystko się zgadza. Sytuacja z inwentarzem papierosów się rozpogadza | (Konrad ironicznie się uśmiecha Spotkałem się z ich… (spluwa) …wodzem, a bardziej pasuje błaznem. Skończy się opowiadanie bajek, Że oni nic nie ukradli. A jak wygram, bo wygram z nim ustawkę, to mamy zapas fajek!
(tłum się raduje i zaczyna skandować)
Chłopacy z ZSŁ-u RA-FAŁ! …
(Rafał dziękuje skromnym pokłonem z ręką w górze, schodzi z ławki do Ekipy)
Głosy Chłopaków z ZSŁ-u -No, nareszcie, bo te e-pety to są słabe. -Tak, to spróbuj mojego. -Dawaj. (słychać kaszlnięcie)
(Adrian łapie Rafała za braki)
Adrian (mentorskim tonem) Rafał, ja będę twoim trenerem, twoim mistrzem ognia i miecza!
(Rafał zdejmuje z siebie ręce Adriana)
Rafał Otóż nie, (do Aleksandra) Ze mną pójdzie Czołowski.
Aleksander (śmiejąc się) Z tobą zawsze! (podaje Rafałowi rękę do graby)
Rafał (szyderczo roześmiany) Razem to zrobimy Remusowi z dupy jesień średniowiecza.
(Rafał i Aleksander podają sobie pionę, Adrian oburzony)
Adrian O co ci kurtyzana chodzi?
Rafał A oto na przykład, pamiętasz jak włączyłeś alarm po ciemku w kiblu dla niepełnosprawnych?
Adrian Po pierwsze, to było mnóstwo dymu od mojego bucha, nie miałem z tego żadnych prawnych Konsekwencji, a ty byś też mógł pomyśleć, że ten sznurek jest od światła.
Rafał O to właśnie chodzi, żebyś odwalił jakiś dym, a ta sprawa ma się obyć Bez jakichkolwiek uchybień, a i ja nie mam potrzeby wchodzić do takich pomieszczeń.
(Ekipa lekko parska śmiechem)
(Nagle wszyscy zastygają w bezruchu, rozmowy ustają, cisza)
(W lustrze po lewej pojawia się Osawa)
Osawa Och, znowu jestem w tym chlewie, No, ale cóż – trzeba pomagać, gdy ktoś jest w potrzebie.
(Osawa wychodzi z lustra na scenę, zaczyna przechadzać się wzdłuż Chłopaków z ZSL z nieukrywanym zdumieniem)
Osawa Święta nimfo, przecież oni wyglądają, Tak, że nigdy w życiu żadnej dziewczyny nie poznają.
(Osawa z szyderczym uśmiechem odgarnia włosy)
Osawa Tym lepiej dla mnie, będę ich obiektem podziwu, Tylko muszę się ubrać w ich parszywy mundur, by nie było zbytnio dziwu.
(Osawa zabiera jedną z marynarek powieszonych na ściance oddzielającej natryski, wchodzi za zasłonkę, przebiera się i wychodzi w mundurku ZSŁ i spódniczce, podkolanówkach i pantoflach)
Osawa (patrząc na swój strój) O, wspomnienia wracają… (na boku, zła) … że aż chce się żygać! I jeszcze peleryna niewidka…
(Osawa wyjmuje zza zasłony pelerynę i zakłada ją na siebie)
(Osawa podchodzi do Ekipy, każdemu przygląda się chwilę z zainteresowaniem, czasem mruknie entuzjastycznie, na końcu widzi Konrada, warczy na niego, szczerząc kły. Po obejrzeniu wszystkich, przystaje i zamyśla się)
Osawa No to co będę taka sama stała, usiądę sobie, kiedyś coś na nich wymyślę.
(Osawa siada na jednej z ławek, zakłada nogę na nogę i przygląda się swoim paznokciom, pstryka palcami, a wszyscy wracają do życia i rozmów i palenia)
Adrian A tak konkretnie to, z jakim Remusem ty będziesz walczył?
Michał Co ty nie wiesz, z kim Rafał będzie się raczył?
Adrian Oczywiście, że nie wiem, przecież Remus to takie popularne teraz imię.
Aleksander Chodzi o tego z podstawówki, słaby w gębie i słaby w czynie.
Adrian A… o tym, no od początku o nim myślałem, a wy mnie zmyliliście.
Michał (sarkastycznie) Mhh… jasne.
Adrian No tak, to wy sobie coś w głowie źle ułożyliście.
Konrad A tak szczerze powiedz Rafał, to jak wygranie ustawki ma załatwić nam fajki?
Rafał Zmiękną, jak zobaczą, gdy jedyny bystry dostaje po mordzie, to znajdą fajki nawet z majtki.
Patryk A, to dlatego rano wracałeś z krwawiącym nosem. I jak chcesz tak łatwo wygrać Skoro ustawka się jeszcze nie zaczęła, a ty już miałeś nos rozwalony. Co, boisz się przyznać?
Osawa (z ławki, ale nikt jej nie słyszy) To prawda sama widziałam!
Sokół (udaje, że trzyma niewidzialny mikrofon przed twarzą Rafała) Co się wydarzyło, Panie Rafale? Czyżby był sparing przedmeczowy?
Rafał A był taki, ja wyszedłem z krwawiącym nosem, a on na rozciętą wargę brał przeciwbólowy. A wygrać chciałem tak…
(Rafał uderza Patryka w brzuch, Patryk się zgina w pół, Rafał wchodzi w niego z kolana i zakłada duszenie. Ekipa śmieje się. Konrad, Michał i Adrian, który mocno się emocjonuje w pierwszym rzędzie przyglądają się szczegółowo walczącym. Chłopacy z ZSŁ-u nie reagują)
Chłopacy z ZSŁ-u A ci znowu się naparzają.
(Osawa przestaje oglądać paznokcie i też przygląda się walczącym)
Osawa Prymitywne, ale w końcu coś ciekawego.
Konrad (do Patryka) Poddaj się, przecież nie wygrasz, a tylko z ogniem igrasz.
Patryk (charcząc) Tylko ci się wydaje, ja się nie poddaję.
Michał On ma tyle tłuszczu na szyi, że jest nieuduszalny.
(Walczący trafiają plecami Rafała pod ścianę. Rafał dusząc jedną ręką, drugą zaczyna uderzać pięścią w twarz Patryka)
Konrad (do Michała) Słabo by wyglądała wojna z mundurówką, jeśli taki podrzędny wojownik daje pokaz marny.
Osawa (wyskakuje z ławki i staje, odczuwa eurekę) Tak to jest to, wojna, wojna o palarnię! Mądrze powiem: palarniobellum!
(Osawa zrzuca wdzięcznie pelerynę, staje pomiędzy Michałem a Adrianem i przygląda się z zaciekawieniem walce)
Michał (zdziwiony i oszołomiony po zauważeniu Osawy) Ty też oglądasz walkę?
Osawa (niewinnie) Ja tak, a ty?
Adrian (zauważa Osawę, oszołomiony, wpatruje się w Osawę i uśmiecha się szeroko) Witam piękną, czy można poprosić na rum?
Osawa Tak teraz?
(Adrian kiwa głową z uśmiechem, Michał wyciąga butelkę z rumem z plecaka)
Osawa Nie tak prędko, hardy młokosie, Zapraszasz mnie gładko w słowiczym głosie, A w sercu chowasz skrycie zamiary lisie. Jeśli pokonacie mundurówkę w wojnie uczniowskiej (flirciarsko) -to tak misie.
(Osawa muska Adriana w nos i odchodzi do Gabriela, Adrian podekscytowany, śmieje się do Michała, Michał mniej podekscytowany śmieje się głupio)
Konrad (patrząc na walkę, ale mówi do Adriana i Michała) Ej, co z wami jest, co was tak śmieszy? (śmieją się dalej) Powiecie mi czy, czy cały czas będzie się tak śmiać? (zbywa ich machnięciem ręki i patrzy na walkę dalej)
Osawa (do Gabriela) No, cześć przystojniaku, chciałbyś się może spotkać?
(Gabriel zawstydzony próbuje coś z siebie wydusić, drapiąc się po głowie)
Osawa To jeśli tak, zwycięzcą wojny uczniowskiej musisz zostać.
(Osawa odchodzi w tłum Chłopaków z ZSŁ-u, ale na odchodnym, jeszcze flirciarsko odrzuca włosy, odwrócona patrząc na Ekipę)
(Sokół, Chójnaś, Paziu, Adrian, Michał i Gabriel odprowadzają Osawę wzrokiem z otwartymi buziami, Aleksander też patrzy na Osawę, ale zastanawiając się drapie się po podbródku)
(Patryk też wpatruje się w Osawę ze zdumieniem na twarzy, zapomina przez to trzymać ramię Rafała, przez co on go przydusza i Patryk zasypia. Rafał go wtedy puszcza, wyciera ręce i otrzepuje kurz z ramion)
Konrad Zasnął. Zaraz się obudzi i nic mu nie będzie)
Rafał Wiem o tym. A ty wiesz, co tam się dzieje? (wskazuje na Osawę w tłumie)
(Sokół, Chójnaś, Paziu, Adrian, Michał podchodzą za Osawą w tłum, Gabriel po chwili zauważ, że tamci poszli i gwałtownie ich dogania)
Osawa (do Chłopaków z ZSŁ-u) Chcecie ze mną poimprezować, to włączyć muzykę i ruszamy na mundurówki. Za fajki!
(z głośnika zaczyna lecieć muzyka imprezowa)
Konrad Co oni pierwszy raz dziewczynę widzą, zlecieli się jak na drop Nike. Ty to powiedz Rafał, czy ona rzeczywiście jest tylu pochlebstw warta.
Rafał Ja mam dziewczynę, to tego powiedzieć nie mogę, bo moja godność zostałaby pożarta, Ale mogę powiedzieć, że aż jest zjawiskowo niebrzydka. Aż coś nieludzkiego jest w tej urodzie, coś jakby wśród ławicy złota rybka.
Konrad (ironicznie narzeka) Fanatyk wędkarstwa się znalazł, Co ty dajesz jak niby… (przechyla głowę w zastanowieniu) …ale jakby tak spojrzeć, to rzeczywiście podejrzane.
Rafał (do Aleksandra) A ty co powiesz. Czołowski analizuj.
Aleksander (zniesmaczony) Widzę, że nie mogę patrzeć jak ona z nimi flirtuje… (do siebie) …tylko się nie podlizuj.
Konrad (do Aleksandra) Nie każda dziewczyna, która się do ciebie uśmiecha Odpowiednia jest, by była z niej uciecha.
Aleksander Ty powinieneś, o tym wiedzieć najlepiej.
Konrad O nie, on też… ZARAZA.
(Konrad łapie Aleksandra za ramiona i nim wstrząsa)
Konrad Obudź się, halo, Aleksander pobudka!
Aleksander (wkurzony, zrywa ręce Konrada) O co ci chodzi, powiedz?! Zacznij naprawiać świat od swojego ogródka!
(Konrad zaczyna dawać Aleksandrowi serie z liścia, wierzchem dłoni w jeden policzek, a grzbietem dłoni w drugi policzek tą samą dłonią)
Konrad (podczas serii z liścia) Słuchaj mnie, szczylu zafajdany, parówo dęta!
(Konrad przestaje serie z liścia i znowu go łapie za ramiona, tak jak wcześniej)
Konrad Ogarnij się. Pamiętasz, jak Wilacha dała ci kosza po szkolnej nocy. Przy wódce wtedy mi w ramię się wypłakałeś i prosiłeś pomocy. Z tą nie będzie inaczej…
Rafał No raczej…
(Aleksander otrząsa się)
Aleksander Racja, masz słuszność, ale patrzcie, co tam się dzieje.
(Konrad i Rafał odwracają się do tłumu)
(Chłopacy z ZSŁ-u pod przewodnictwem Osawy zaczynają skandować z pięściami w górze)
Chłopacy z ZSŁ (skandują) U – CZNIOW – SKA! U – STAW – KA! …
Rafał (próbuje uciszyć, wykrzykuje stanowczo) E! Morda!
(Chłopacy z ZSŁ nie słuchają Rafała, wciąż skandują)
(Sokół złośliwie wychodzi z tłumu do Rafała i skanduje przed nim to samo, z szyderczym uśmiechem na ustach, Rafał niecierpliwie zaczyna narzekać na Sokoła)
(Chójnaś wyjmuje z plecaka kominiarkę, zakłada ją, a potem wyjmuje raca, zapala ją i trzyma ją w górze, skanduje)
Sokół (przestaje skandować, do Rafała) Co jest Rafał? Jak masz dziewczynę, nie przeszkadzaj innym jej zdobyć, chyba że problem Jest u ciebie w związku… (Rafał zbywa Sokoła machnięciem ręki) …tak pewnie komunikacja słaba, a ja sposób mam, że powinni mnie nagrodzić noblem, Bo po co się w związku komunikować, Skoro można Rafaello podarować? Ja tak oszczędzam tysiąc słów.
Rafał Tak i dziewczyny zmieniasz z nudów. Ja za to mam jedną dziewczynę za wiele twoich I tylko ją wspominam w pięknych chwilach moich. Ty jak myślę chwile twoje miałeś filmem urwane, A wiele związków były z twojej winy zrywane.
Konrad (syknął, macha ręką, jakby się oparzył) Uuu, ale zgaszone.
Sokół Racja Rafał, to ta jedyna i jest mi przeznaczona. (Odchodzi do Osawy, w tłum)
Rafał (do odchodzącego Sokoła) Tak samo jest ci przeznaczo jak każda była poprzedzona!
Aleksander Widząc to wszystko, przypuszczam, że z tej budy zaraz kamień na kamieniu nie zostanie. Obawiam się panowie, że koniec naszych wspólnych przygód niedługo nastanie.
Konrad (pewnie) Nie tak prędko, nie chwal wojny przed spadnięciem bomby…
(Konrad wbiega w tłum, schylony, z szeroko rozstawionymi nogami, tupiąc, zamiast stawiając kroki, wykrzykuje: Wstrzymać pogrzeb!)
(Chłopacy na drodze Konrada zaskoczeni i zaciekawieni przestają skandować, odwracają się i rozstępują robiąc Konradowi drogę do Osawy)
(Konrad dobiega przed Osawę, zaczyna tańczyć przed nią hip-hop tak jak by miał z nią pojedynek taneczny)
Osawa (obrzydzona) Co ty odwalasz?
Konrad (tańcząc) Co, tak nie potrafisz, spróbuj przebić to!
(Chłopacy z ZSŁ-u przestają skandować i wszyscy teraz z ciekawością spoglądają na pojedynek taneczny Konrada i zirytowanej Osawy, który się wścieka zamiast tańczyć)
(Rafał wchodzi w tłum, za nim Aleksander)
Rafał (przemawia w tłumie) Spokojnie panowie, fajki będą załatwione, ale wiecie co? Ivanka kazała nam odkupywać drzwi za ich zniszczenie!
Aleksander (udając oburzenie) Co, za taką małą dziurkę mamy kupować nowe drzwi? Pewnie sobie chce nowe auto kupić, widzieliście czym ostatnio przyjechała.
Rafał Dokładnie, co ona chce nas wycyckać na hajs, nie ma opcji!
(Osawa widząc, że już nie ma żadnego wpływu na tłum wścieka się, tupie nogą, warczy na Konrada, którego zachowanie Osawy śmieszy)
Michał Dokładnie, szkoła przecież ma jakieś fundusze, to niech ona płaci!
(Osawa przeciska się przez tłum do lustra i schodzi ze sceny)
Adrian Właśnie, przecież nie tylko my byliśmy w szatni, pierwszaki też to mogły zrobić!
Konrad I – VA – NA DO DZBA – NA!
Chłopacy z ZSŁ I – VA…
Koniec sceny V
Коментарі