top of page
  • Redakcja Gazetki Szkolnej

Co powiedzieć Ś

1.  Miało być walentynkowo, tylko że ja nie jestem miłosna i szybko doszłam do wniosku, że nawet nie mam kogo wyśmiać, dlatego egoistycznie o moich zagwozdkach.

Co powiedzieć Ś.?

    Ostatnio stanęłam przed tym pytaniem, które można powiedzieć, wymierzyło mi policzek i wciągnęło mnie w niechcianą partyjkę szachów. Nakreślę sytuację, by mogli Państwo poznać kontekst. On – Ś. poeta, pisarz, postać fascynująca, zdająca się być z innego świata. Ja- licealistka, która była na koncercie Ś. 6 lat temu, czyta, słucha, bardzo szanuje. 

    Koncert Ś. godzina ok. 22, podchodzę po autograf na milionie tomików przytachanych przez mojego serdecznego tragarza. Ś. nadzwyczaj uprzejmie i sympatycznie pyta o dedykację i podpisuje. I w mojej głowie rodzi się myśl, która przychodziła na ten świat już nie raz- trzeba zagadać, zadać jakieś pytanie, zainteresować tą istotę swoją istotą. Ś. nieświadomy mojego niecnego planu beztrosko tytułuje mnie „Panią I.”, a mi ciśnienie rośnie, krew pulsuje. Współwielbiciele Ś. zaczynają się niecierpliwić i patrzeć mi na ręce, a ja gorączkowo szukam jednego z tych zabawnych żartów o żabie przygotowanych na tą okoliczność. Staram się filuternie uśmiechnąć by ukryć wysiłek, ale to tymczasowe rozwiązanie. Gdzie moje arcy dojrzałe pytania do 13 tomiku? Gdzie przewrotny tekst z fikołkiem w środku, po zakończeniu którego planowałam zrobić szpagat? Gdzie jest ta niepopularna i kontrowersyjna opinia, która miała zaszokować opinię publiczną? Nie wiadomo, nic w zapasie, stoję mentalnie goła i niestety niezbyt wesoła z tego powodu. Postanowiłam robić dobrą minę do złej gry…

    I stało się. Powiedziałam co wiedziałam. Poszły konie po betonie. „Byłam u Pana, Panie Ś. na koncercie 6 lat temu, miałam 12 lat, bardzo mi się podobał, podobnie jak ten.” Zabłysnęłam znajomością swojej daty urodzenia, a następnie za pomocą odejmowania w słupku podałam swój wiek 6 lat temu. Niestety nieświadomie wciągnęłam wciągając Ś. w rozgrywkę trójwymiarowych szachów. Był pat. Bo co on miał mi na to odpowiedzieć, nawet tak grzecznościowo? Ś. pisze sobie wiersze, śpiewa je czasem na koncertach i nagle podchodzę taka ja i mu mówię, że 6 lat temu byłam tam a tam, jakieś takie zbędne to było.

    Tak więc po dłuższym zastanowieniu stwierdziłam, że przecież w zasadzie to ja tego Pana także nie znam i w sumie co go obchodzi gdzie ja byłam 6 lat temu, a nawet lepiej jakby nie wiedział. Znam jego sploty słów i wymyśliłam go sobie wedle nich, on nie jest taki jak mi się wymyślił i zasadniczo chyba lepiej żeby taki nie był. Następnym razem trzeba grzecznie podejść, poprosić o autograf, podziękować i sobie iść. Bo co my właściwie wyrabiamy z jakimiś obcymi, starymi facetami, co piszą jakieś słowa na kartkach.

51 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Zaproszenie na pogrzeb

Długo zastanawiałam się, czy zapraszać Państwa. Ostatecznie moja kariera, moje felietony i mój pępek świata. Moja kariera felietonistki w Stefanie dokonała żywota. Gdy czytają to Państwo już dawno otr

bottom of page