top of page
  • M.W.

Albo czarny, albo biały - czyli o sporze o Jana Pawła II

Od kiedy tylko pamiętam znałem Jana Pawła II w dwóch światłach. Pierwsze pochodzące od starszych pokoleń, kościoła, szkoły i rodziców mówiło o nim jako „papieżu Polaku”, „najwybitniejszym wśród nas”, „świętym”. Drugie, które nie oszukujmy się, poznali wszyscy na pewnym etapie funkcjonowania w Internecie, ukazywało prześmiewczy wizerunek Karola Wojtyły, który objawiał się w memach z najróżniejszymi rymowankami z jego imieniem, bądź w filmikach przerabiających jego słynne wypowiedzi z programu “Ziarno”. Gdy się urodziłem, papież już nie żył, więc nigdy nie słyszałem jego przemówień, oprócz znanych cytatów pokroju „niech zstąpi Duch Twój”. Wszystko więc, co wiem o nim, ograniczało się do tego, że jest to „Wielki Polak z żółtą twarzą, który obalił komunizm”. Brzmi to prześmiewczo, ale taka niestety jest prawda.


Kiedy usłyszałem na początku marca o reportażu dotyczącym sprawy krycia księży pedofilów przez Karola Wojtyłę, gdy był jeszcze Metropolitą krakowskim stanąłem na rozdrożu. Jedna strona mówiła: „To wielki Polak, nie można go obrażać”, druga zaś wskazywała: „Jest symbolem zepsutej organizacji i nie powinniśmy umieszczać go na piedestale”. W praktyce dla osoby takiej jak ja – nie znającej dogłębnie Jana Pawła II, nie będącej częścią „pokolenia JPII”, te głosy były jak dwa głośne młoty uderzające w to samo kowadło.


Sam nie za bardzo interesowałem się sprawą, gdyż wyglądało to dla mnie, jak kolejny spór polityczny, który w przyszłym tygodniu zostanie zastąpiony nowym. W pewnym momencie, jednak przeglądając Internet i bezemocjonalnie patrząc na kolejne sprzeczki jednej i drugiej strony zaintrygowało mnie że powstała dyskusja „jak młodzi ludzie postrzegają papieża?”. Oczywiście, jak przy 90% takich „debat”, zaczęły wypowiadać się osoby, które z młodzieżą mają tyle wspólnego, że spotykają ich w tramwaju, bądź sami uważają się za część tej społeczności chociaż ostatni raz w liceum byli 15 lat temu. W tamtym momencie sam zacząłem zadawać sobie to pytanie – co ja myślę o papieżu? I dotknęło mnie, że przecież w głowie mam tylko dwie zupełnie sprzeczne ze sobą wizje tego człowieka.


Jedna – bardziej konserwatywna, przekazana mi przez rodzinę, kościół i szkołę zakładała, że jest to człowiek święty, nieskazitelny, obalił komunizm, był „najwybitniejszym Polakiem w historii”. Druga – raczej lewicowa, istniejąca bardziej w kręgach Internetowych mówiła, że Karol Wojtyła krył pedofilów, utrzymał „zbrodniczą organizację”, zakorzenił „szkodliwy katolicyzm”. Wtedy właśnie doszedłem do wniosku, że ten spór w tym kształcie jest zwykłą głupotą. Reportaż, który ujrzał światło dzienne był czysto merytoryczny, pojawiały się w nim suche fakty, nie opinie, jednak mało kogo to obchodziło, liczył się sam fakt, że można się nawzajem poobrzucać błotem.


Gdy wszedłem na jakiekolwiek social media widziałem albo memy z „rzułtą twarzą” albo zdjęcia Jana Pawła II to z Ronaldem Reaganem, to z Lechem Wałęsą. Ta kłótnia w tym kształcie nie była i nie jest w żaden sposób merytoryczna i nie jest to opinia, ale fakt. Jeśli jedna strona nazywa kogoś „najwybitniejszym Polakiem w historii”, a druga „śmiesznym starszym panem z memów z żółtą twarzą” to nie możemy mówić tu o jakiejkolwiek poważnej rozmowie. Gdy odezwały się osoby, które próbowały podjąć kwestię racjonalnie mówiąc, że Jan Paweł II, jak każdy człowiek, jest postacią nieoczywistą, mającą i zasługi i porażki. Obie strony ignorowały ten głos, bądź go dyskredytowały, gdyż taki ktoś nie był w 100% po którejś ze stron.


W praktyce jest to kolejna porażka polskiej debaty publicznej. Nie potrafimy debatować, za to umiemy krzyczeć. Krytyka papieża, mimo iż często słuszna, oparta na racjonalnych argumentach, sprowadza się często do memów. Za to obrona jego postaci skraca się do zdania, że jest „najwybitniejszym Polakiem w historii” i nie można tego podważyć. Obie te „opinie” wzięły się z jednego – natarczywego wciskania Jana Pawła II do wszystkiego. Jeszcze za jego życia powstały pomniki, filmy fabularne i dokumentalne, został patronem największej ilości szkół w Polsce, jego portret wisiał w co drugim polskim domu/mieszkaniu, każdy podręcznik, czy encyklopedia miały jego twarz na okładce, a na deser o ironio zostaje „papieska kremówka” która ostatnio była nawet rozdawana w PKP w rocznice śmierci Karola Wojtyły jako poczęstunek dla pasażerów.


Jeśli ktoś dziś podszedłby do mnie i spytał kim dla mnie jest Jan Paweł II, odpowiedziałbym – nie wiem. Jego biografia jest albo hagiograficzna albo demoniczna, a szukając pewnego złotego środka poległem. Z jednej strony mamy dwa filmy, nakręcone jeszcze za życia Karola Wojtyły, które ukazują go jako świętego, z drugiej są memy i wpisy Internetowe przedstawiające jak najczarniejszy wizerunek „papieża Polaka”. Ja jako członek pokolenia „post JPII” czuję się jak obserwator, nie członek tej dyskusji, ale nie dlatego, że nie chcę się w nią włączać, a ponieważ nikt nie chce poznać mojego zdania. Kończy się to na tym, że ja, jak i pewnie większość z was, przejdę przy kolejnym pomniku papieża obojętnie, może zaśmieję się przypomniawszy sobie jakiś mem, ale na pewno nie pomyślę sobie merytorycznie i racjonalnie kim tak naprawdę był Jan Paweł II – dobrym, czy złym człowiekiem, zasłużonym, czy nie zasłużonym. Tak oto dołączy on do panteonu szarych postaci z historii Polski, które znamy z pomników, nie z historii i praktycznej działalności. Zapewne będzie stał w muzeum obok Lecha Wałęsy i Józefa Piłsudskiego z dopiskiem „Wielki Polak”, a my i następni po nas widząc go, szybko przejdziemy do następnej sali ze znudzą twarzą i myślą „to już widziałem”.


M.W.

161 wyświetleń4 komentarze

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page