top of page
  • Ula Jabłońska

Nie taki Bóg straszny…

Jednym z pierwszych działów omawianych na lekcjach języka polskiego w liceum, a więc działem znanym nam wszystkim, jest Biblia. Wydaje mi się, że każdy z nas słyszał choć raz porównanie staro- i nowotestamentowego Boga, według, którego Stworzyciel w Starym Testamencie był przedstawiony jako bezlitosny, radykalnie sprawiedliwy władca, zaś w Nowym Testamencie ukazany jako miłosierny i pełen współczucia ojciec.


To porównanie od lat wprawia mnie w buntowniczy nastrój, bo śmiem, jako osoba, która do Pisma Świętego zagląda dość często, zauważać, że mówimy o jednym i tym samym Bogu, który jako istota nieograniczona przez nic (a więc również nieograniczona przez czas) chyba nie powinien zmienić się nagle radykalnie w chwili zwiastowania. 


Na wstępie przyznaję, że z początku chciałam udowodnić tylko, że Bóg w Starym Testamencie nie jest bezlitosny. Research sprowadził mnie na ziemię. W końcu, to nie tak, że oba te obrazy to Bóg miłosierny, litościwy, spokojny... mówiąc kolokwialnie miękka klucha. To po prostu ten sam Bóg, dostosowujący swoje zachowanie do sytuacji. 


Pierwszą rzeczą, na którą wydaje mi się, że warto zwrócić uwagę, jest fakt, że istnieje religia opierająca się tylko na Starym Testamencie. Jeśli przyjmiemy narrację, że w tej części Biblii Bóg był bezlitosny, okrutny i bezwzględnie sprawiedliwy, powinniśmy chyba założyć, że tak właśnie postrzegają Go Żydzi. A jednak, jeśli przyjrzymy się modlitwom żydowskim (ta część powstaje w oparciu o artykuł z portalu izrael.badacz.org) zauważymy, że w modlitewniku Sidur, zawierającego modlitwy na dni powszednie i zwykłe szabaty, występują trzy rodzaje modlitw. Są to: modlitwy uwielbienia, w których Judaiści chwalą Bożą moc i świętość, a także Jego dobroć i miłosierdzie, modlitwy dziękczynne – za historię i dziedzictwo, za Torę i za zaspokajanie ich codziennych potrzeb, oraz modlitwy błagalne – między innymi o pokój, rychłe przyjście Mesjasza, za naród i tym podobne. Chciałabym zwrócić uwagę, na to, że żadna z tych modlitw nie sugeruje, że Bóg jest bezlitosny, a wręcz przeciwnie, chwalą Go za jego przychylność.


Zanim przejdę dalej chciałabym wpleść jeszcze jedną dygresję – moja mama, z którą o tym rozmawiałam poruszyła ciekawą kwestię – czy religia oparta na wierze w jednego, bezlitosnego Boga przetrwałaby tyle tysięcy lat? – Tę uwagę pozostawiam po prostu jako ciekawy temat do rozważenia.


Wracając do sedna: jednym z najważniejszych dla mnie elementów Pisma Świętego jest Księga Psalmów, w której wielokrotnie znalazłam otuchę w ciężkich chwilach. Przytoczę trzy psalmy: pierwsze dwa znalazłam sama, trzeci został wylosowany przez osobę nie znającą kontekstu. 


Pierwszym z nich jest psalm 71. o tytule "Prośba o szczęśliwą starość". Jeśli go przeczytamy, znajdziemy tam głównie prośbę o sprawiedliwość, i znowu prośbę o sprawiedliwość, i znowu... jak dotąd wszystko się zgadza, Bóg jest sprawiedliwy, miał taki być w Starym Testamencie. Jednocześnie, w słowach psalmisty pojawia się niesamowita ufność – ufność w dobroć tego sprawiedliwego Boga. "Boże mój, wyzwól mnie z rąk niegodziwca, od pięści złoczyńcy i ciemiężyciela. / Ty bowiem, mój Boże, jesteś moją nadzieją, Panie, ufności moja od moich lat młodych!" (Ps 71, 4-6) Ja osobiście za każdym razem, gdy czytam ten fragment, widzę człowieka, który rzuca się na ziemię, płacząc ze strachu w obliczu krzywdy, której może stać się ofiarą. Możemy zakładać, że ciemiężyciele psalmisty mieli jakiś powód – lepszy, czy gorszy – by go skrzywdzić. Ten człowiek pewnie był tego świadomy, a więc nie miałoby sensu, żeby zwracał się do Boga, gdyby ten nie znał litości i miłosierdzia. W swej radykalnej sprawiedliwości Bóg Starego Testamentu powinien odrzucić grzesznego człowieka. 


Następnym psalmem jest ten o numerze 62, zaczynający się od słów: "Dusza moja odpoczywa tylko w Bogu, od Niego przychodzi moje zbawienie. / On jedynie opoką i zbawieniem moim, twierdzą moja, więc się nie zachwieję." (Ps 62, 2-3). Ten psalm również mówi o ucieczce w Bogu, ale wskazuje też na jego stałość i łaskawość w zmiennym, nieprzyjaznym świecie. Warto też zwrócić uwagę na ostatni werset: "I Ty, Panie, jesteś łaskawy, bo Ty każdemu oddasz według jego czynów." (Ps 62, 13). Tutaj w zestawieniu z koncepcją okrutnego, bezlitosnego Boga widzimy spory kontrast. Jak Bóg może być łaskawy i okrutny jednocześnie? 


Psalm 57. tak naprawdę już samym tytułem kłóci się z przedstawianą nam na lekcjach koncepcją. Brzmi on "W cieniu Bożych skrzydeł". Jak to? W cieniu Bożych, bezlitosnych, radykalnych, okrutnych skrzydeł? To musi być straszny psalm o skrajnym przerażeniu, czyż nie? Nie. Psalm 57. jest po raz kolejny zwrotem do Boga o pomoc. Co więcej, psalmista mówi o Bogu: "Wołam do Boga Najwyższego, do Boga, który czyni mi dobro." (Ps 57,), albo: "bo Twoja łaskawość sięga niebios, a wierność Twoja aż po chmury." (Ps 57, ). Tutaj wprost, Bóg jest łaskawy, Bóg jest dobry, Bóg jest wierny. Koniec.

Jednym z najważniejszych rozważań odnośnie Pisma Świętego jest próba odpowiedzenia na pytanie: dlaczego Bóg pozwala na istnienie cierpienia? To właśnie pytanie, według tekstu, który parokrotnie obiegł w ostatnich latach internet, rzekomo jakiś wykładowca zadał Einsteinowi. Abstrahując od tego, kto rzeczywiście to powiedział i czy taka dysputa w ogóle miała miejsce, ten tekst porusza bardzo ciekawą teorię, o tym, że Bóg nie dopuszcza istnienia zła, zło jest po prostu tam, gdzie brakuje Boga.

 

"- Panie profesorze - czy istnieje coś takiego jak ciepło?

- Tak.

- A czy istnieje takie zjawisko jak zimno?

- Tak, synu, zimno również istnieje.

- Nie, panie profesorze, zimno nie istnieje.

(...)

- Może pan mieć dużo ciepła, więcej ciepła, super-ciepło, mega ciepło, ciepło nieskończone, rozgrzanie do białości, mało ciepła lub też brak ciepła, ale nie mamy niczego takiego, co moglibyśmy nazwać zimnem. Może pan schłodzić substancje do temperatury minus 273,15 stopni Celsjusza (zera absolutnego), co właśnie oznacza brak ciepła - nie potrafimy osiągnąć niższej temperatury. Nie ma takiego zjawiska jak zimno, w przeciwnym razie potrafilibyśmy schładzać substancje do temperatur poniżej 273,15stC. Każda substancja lub rzecz poddają się badaniu, kiedy posiadają energię lub są jej źródłem. Zero absolutne jest całkowitym brakiem ciepła. Jak pan widzi profesorze, zimno jest jedynie słowem, które służy nam do opisu braku ciepła. Nie potrafimy mierzyć zimna. Ciepło mierzymy w jednostkach energii, ponieważ ciepło jest energią. Zimno nie jest przeciwieństwem ciepła, zimno jest jego brakiem. 

(...)

- A teraz panie profesorze, proszę mi powiedzieć, czy istnieje coś takiego jak zło? 

Niezbyt pewny odpowiedzi profesor mówi

- Oczywiście że istnieje. Dostrzegamy je przecież każdego dnia. Choćby w codziennym występowaniu człowieka przeciw człowiekowi. W całym ogromie przestępstw i przemocy obecnym na świecie. Przecież te zjawiska to nic innego jak właśnie zło.

Na to student odpowiada:

- Zło nie istnieje panie profesorze, albo też raczej nie występuje jako zjawisko samo w sobie. Zło jest po prostu brakiem Boga. Jest jak ciemność i zimno, występuje jako słowo stworzone przez człowieka dla określenia braku Boga. Bóg nie stworzył zła. Zło pojawia się w momencie, kiedy człowiek nie ma Boga w sercu. Zło jest jak zimno, które jest skutkiem braku ciepła"


Co więcej, ta teoria ma swoje poparcie w Biblii w 1. Księdze Królewskiej znajdziemy taki fragment: "Wtedy rzekł: «Wyjdź, aby stanąć na górze wobec Pana!» A oto Pan przechodził. Gwałtowna wichura rozwalająca góry i druzgocąca skały [szła] przed Panem; ale Pana nie było w wichurze. A po wichurze - trzęsienie ziemi: Pana nie było w trzęsieniu ziemi. Po trzęsieniu ziemi powstał ogień: Pana nie było w ogniu. A po tym ogniu - szmer łagodnego powiewu. Kiedy tylko Eliasz go usłyszał, zasłoniwszy twarz płaszczem, wyszedł i stanął przy wejściu do groty. A wtedy rozległ się głos mówiący do niego: «Co ty tu robisz, Eliaszu?»" (Kr 19, 11-13) prorok Eliasz ma spotkać się z Bogiem. Co ważne – Bóg mnie przychodzi do swojego długo ani w wichurze, ani w trzęsieniu ziemi, ani w ogniu, ani w lekkim powiewie... a nie chwila, właśnie tam.


I tutaj dopiero jest pies pogrzebany – skoro Bóg jest wszechmocny i dobry, to czemu są w Piśmie Świętym i w życiu chwile, gdy go nie ma? Tu dochodzi kwestia wolności, o której można by pisać godzinami. Streszczając – każdy człowiek może po prostu odrzucić Boga, tak jak zrobili to Adam i Ewa w Księdze Rodzaju. Z kolei, jak w każdej rodzinie (a według Pisma wszyscy jesteśmy rodziną w Bogu) czyny jednego jej członka wpływają na innych. Toteż czynny innych ludzi mogą powodować nasze cierpienie. Jeśli zaś chodzi o same przeciwności losu, ja sama wciąż nie mam stałego zdania na ten temat, roztrząsam ten temat za każdym razem od nowa. Wypowiadało się w tej kwestii wielu duchownych, w tym ksiądz Marek Dziewiecki w artykule "Bóg i niezawinione cierpienie" dostępnym na stronie Gosc.pl. Autor pisze między innymi "Dla większości ludzi wierzących twierdzenie, że Bóg dopuszcza zło czy krzywdę, oznacza, że czują się oni kochani i wspierani przez Boga także wtedy, gdy ktoś ich krzywdzi i gdy niewinnie cierpią.", co może brzmieć kontrowersyjnie, ale obawiam się że żeby wytłumaczyć myśl księdza Dziewieckiego musiałabym przytoczyć jego artykuł w całości.


W ten sposób przebrnęliśmy przez Stary Testament, a więc rozważania nad tym jak Bóg jest radykalny w nowym zacznę od swojej ukochanej Ewangelii – Ewangelii wg Świętego Jana. Już w rozdziale drugim możemy zobaczyć następujące słowa: "Zbliżała się pora Paschy żydowskiej, i Jezus przybył do Jerozolimy. W świątyni zastał siedzących za stołami bankierów oraz tych, którzy sprzedawali woły, baranki i gołębie. Wówczas, sporządziwszy sobie bicz ze sznurów, powypędzał wszystkich ze świątyni, także baranki i woły, porozrzucał monety bankierów, a stoły powywracał. Do tych zaś, którzy sprzedawali gołębie, rzekł: «Zabierzcie to stąd i z domu mego Ojca nie róbcie targowiska!» Uczniowie Jego przypomnieli sobie, że napisano: Gorliwość o dom Twój pochłonie Mnie." (J 2, 13-17) Fragment ze splataniem bicza, wywracaniem stołu, rozrzucaniem monet... takie trochę okrutnie sprawiedliwe, czyż nie? Brzmi znajomo?


Dalej poszukiwania zawiodły mnie do fragmentu, do którego swego czasu usłyszałam piękne kazanie i jest to fragment następujący: "Gdy brat twój zgrzeszy przeciw tobie, idź i upomnij go w cztery oczy. Jeśli cię usłucha, pozyskasz swego brata. Jeśli zaś nie usłucha, weź z sobą jeszcze jednego albo dwóch, żeby na słowie dwóch albo trzech świadków oparła się cała sprawa. Jeśli i tych nie usłucha, donieś Kościołowi. A jeśli nawet Kościoła nie usłucha, niech ci będzie jak poganin i celnik. Zaprawdę, powiadam wam: Wszystko, cokolwiek zwiążecie na ziemi, będzie związane w niebie, a co rozwiążecie na ziemi, będzie rozwiązane w niebie." (Mt 18, 15-18). Jezus każe napominać przyjaciół, ale gdy ci nie słuchają - traktować jak pogan i celników. I wprawdzie Jezus w innych fragmentach te dwie grupy każe traktować z równą miłością co bliźnich, ale nie możemy abstrahować od faktu, że Żydzi w większości i tak nienawidzili celników i pogan. Wobec tego, znów mamy tu do czynienia z ogromnym radykalizmem. Nagle bliską nam osobę mamy zacząć traktować jak kogoś kogo nienawidzimy. 


Dalej w tym rozdziale Mateusz pisze: "I uniósłszy się gniewem, pan jego kazał wydać go katom, dopóki mu nie odda całego długu. Podobnie uczyni wam Ojciec mój niebieski, jeżeli każdy z was nie przebaczy z serca swemu bratu»." (Mt 18 34-35) i tu również mamy radykalną, bezlitosną wręcz postawę. Masz przebaczać, bo jak ty nie będziesz przebaczał, to i tobie Bóg nie przebaczy. I koniec, kropka.


Jezus, kreśląc obraz Boga w Nowym Testamencie ani razu nie zaprzecza Bogu starotestamentowemu. Jedynie rozwija zawarte w Starym Testamencie myśli, tłumaczy je, wyjaśnia. On również w swej sprawiedliwości posuwa się do bezlitosnego podejścia. Z kolei Bóg w we wspomnianym piśmiewielokrotnie wykazuje się miłosierdziem. To ten sam Bóg, niezmienny, stały. I to – jak sądzę – kończy dowód.

58 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page