top of page
  • Rabarbarowy Truposz

Świat, jak dowód, osobisty

Kiedy jadę autobusem i patrzę na zmieniający się za oknem krajobraz, przenoszę się jakby w inny świat - mój świat. W zasadzie każdy ma swój własny Wszechświat, w którym lubi przebywać. Często nawet nie zdajemy sobie sprawy jak bardzo jest to bezpieczne i przytulne miejsce. To przestrzeń osobista, intymna, do której dostęp mamy tylko my sami i ewentualni goście, którym opowiemy o swoich myślach.


Będąc w swoim świecie myślę sobie, że gdy patrzę w niebo to moje oczy skierowane są w stronę tysięcy a nawet setek tysięcy gwiazd, galaktyk i ciał niebieskich, z drobną różnicą od świata prawdziwego: ja widzę te latarenki. Nie zaślepiają ich światła miast, ulic, domów… liczne, rozgwieżdżone rydwany na nieboskłonie szybują w moim świecie bez żadnych problemów, a co najważniejsze, są dobrze widoczne.


W swoim świecie to ja wyznaczam wszelkie zasady, granice, prawa… bo tylko ja tam przebywam. To przestrzeń opinii, ocen szczerych i ostrych… jak chrzan (takiego porównania użyła także Tokarczuk w jednym ze swoich dzieł). Przecież w swoim świecie możemy być subiektywni bez granic i lęków, że ktoś się z nami nie zgodzi i pogryzie. Przecież nie warto mówić innym o wszystkim.


Przyglądając się tym gwiazdom, wiedząc, że mogę bez ogródek myśleć o wszystkim, jadę dalej autobusem. Rozmyślam nad ludźmi, których znam lub znać miałam przyjemność bądź nieprzyjemność. Przypominam sobie ich twarze, głosy, zachowanie - w mojej głowie prowokuję ich do całkowitej naturalności, której czasami brak im choćby w szkole. Wtedy też sprawdzam siebie samą: czy jestem szczera? Jeśli tak, to czy w pełni? Jeśli nie, dlaczego? Co stoi mi na przeszkodzie, by powiedzieć coś komuś szczerze, prosto w twarz? Stajemy na przystanku, każdy zakłada jakąś maskę.


Niektórych znam lepiej: śmiejemy się z gaf, jakichś sytuacji z przeszłości i dziękujemy sobie, że przeminęły z wiatrem, jak to śpiewał Filip Szcześniak w „Szprycerze”. Innych znam powierzchownie, niepełnie: to tych właśnie nie prowokuję w myślach. Przypatruję się im tylko i myślę za kogo oni się czasami mają. Bo wiem, kim są ci, których dobrze znam, ich prowokuję - zrzućże tę maskę, co ją nosisz w szkole i tak ci się na nic zda - powtarzam im, a oni przewracają oczami. I wtedy zdaję sobie sprawę z tego, że też bym tak zrobiła, że ludzką jest próba wtopienia się w szereg.


Ucieczka w swoje światy jest czymś, co ratuje z opresji, pomaga się uspokoić, spojrzeć inaczej na środowisko, jakiś problem… tam nie musimy być tym, kim społeczeństwo chce byśmy byli; tylko tam jesteśmy w pełni wolni i niepodlegli, suwerenni.

W moim świecie, do którego was zaproszę (ale tylko na sam próg!), mieszkam w rustykalnym domku z trzema kotami, otaczam się roślinami i przesiaduję na ganku dywagując nad tym, kogo dzisiaj mam prowokować.


43 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page