Jak czujecie się po wyborach?
Jest nam trochę smutno, ale myślimy, że oddaliśmy to stanowisko w dobre ręce. Zosie bez wątpienia podołają temu zadaniu i jesteśmy o to spokojni. My teraz skupiamy się na nauce bo już niedługo czeka nas matura.
Będziecie im służyć pomocą?
Póki co trochę im pomagamy, ale to raczej w kwestiach organizacyjnych, tłumaczymy jak coś działa, gdzie są dokumenty itp. Oczywiście one obie wiedzą, że jak chcą to mogą się do nas odezwać, a my chętnie pomożemy.
Myślicie, że piątkowicze dobrze zapamiętają waszą kadencję?
Do samej debaty kończącej nasz czas w samorządzie nie byliśmy pewni co ludzie o nas myślą. Jednak podczas naszego pożegnania, gdy zobaczyliśmy reakcję piątkowiczów na nas to stwierdziliśmy, że raczej przeważa pozytywny odbiór całości. Nie było to takie oczywiste bo często spotykaliśmy się z negatywnymi opiniami o naszej działalności, były też pozytywne, jednak wiadomo, że bardziej zapamiętuje się te nieprzychylne zdania.
Czy te negatywne opinie mocno wpływały na wasze funkcjonowanie w
samorządzie?
Były momenty frustracji. W pewnym momencie zaczęliśmy się po wielokroć zastanawiać, czy konkretna decyzja nie będzie miała złego odbioru, ale końcowo doszliśmy do wniosku, że komuś może się to nie podobać i trzeba to zaakceptować i dalej robić swoje.
Jakie swoje decyzje wymienilibyście jako najważniejsze?
Przede wszystkim nasze dziecko – urlop dla klasy, mamy szczerą nadzieję, że ten pomysł zostanie utrzymany na dłużej w naszej szkole. Z pewnością także zbiórki i kiermasze na pomoc Ukrainie. Wcześniej w naszej szkole nie odbywało się wiele takich akcji, a nam udało się zorganizować kilka takich przedsięwzięć, więc jesteśmy z tego bardzo dumni. Warto też wspomnieć o nowym WSO i systemie procentowym. Obydwie te zmiany opiniowaliśmy pozytywnie. Poza tym staraliśmy się wprowadzać raczej dużo małych zmian. Chyba jedyną dużą decyzją, która nam nie wyszła to bluzy szkolne.
Wiele osób było zawiedzionych wyglądem wspomnianych przez was bluz, jak to się ostatecznie przełożyło na zamówienia?
Zamówiło je około 40 osób. Jest to dwa razy mniej niż rok wcześniej. Gdybyśmy mieli szukać przyczyn to wskazalibyśmy na błędy w komunikacji i to, że organizacja tego wszystkiego odbywała się w wakacje. Jest to nasza wina, ale też mało firm się do nas zgłosiło i chciało nawiązać współpracę, jednak mamy nadzieje, że to co robią teraz Zosie z dużym rozmachem, dojdzie do skutku.
A co właściwie stało się z logiem, które było wcześniej na bluzach? Pojawiały się głosy, że stracono prawa autorskie, a z drugiej strony Zosie zaproponowały teraz ten sam emblemat do nowych bluz.
Właśnie z tym starym logo były jakieś zawirowania jeśli chodzi o prawa autorskie, ale też dostawaliśmy dużo głosów, że powinniśmy je zmienić. Na początku próbowaliśmy zrobić coś a’la wizerunek Żeromskiego, ale wiadomo, że to nie jest bardzo charakterystyczna postać i cytując opinie niektórych: ta bluza wyglądała jak z wizerunkiem starego smutnego dziadka. Tego nie chcieliśmy, a z kolei odezwała się do nas druga firma, która zajmowała się modernistycznymi grafikami i zaproponowała nam to co ostatecznie zobaczyliście na bluzach. No i niestety nie wpadliśmy też na to, że uczniowie mogą zaprojektować logo.
Co do tych negatywnych decyzji, wiele osób zwracało wam uwagę na postulat związany z zagospodarowaniem strychu. Czy wy wtedy jak konstruowaliście ten pomysł nie wiedzieliście, że jest on awykonalny?
Nie wiedzieliśmy, że problemem jest klatka schodowa nie spełniająca wymogów BHP. Ze strychem da się coś zrobić, ale wymaga to dużych funduszy i wiele zgód m.in. od konserwatora zabytków, a także czasu. Ostatnio Gdańsk zrobił duże cięcia budżetowe i jak przed pandemią był pomysł, żeby wykupić kawałek terenu położony za szkołą aby postawić tam budynek z salami lekcyjnymi, tak teraz ten projekt został odłożony, zapewne na dłuższy czas. Jak widzimy, że taki plan zostaje storpedowany to tym bardziej pokazuje nam to że pieniądze na remont strychu by się nie znalazły. Chociaż to nie jest nasz największy obecnie problem, a jest nim raczej męska toaleta, która jest zdecydowanie za mała. W poprzednich latach zawsze było więcej dziewczyn w naszej szkole, mniej więcej 3:1 a teraz ilość chłopaków wzrosła przez co nie starcza miejsca dla wszystkich.
Czyli na razie nie ma żadnego pomysłu na męską toaletę? Żadnych dobudówek czy oddzielnych budynków?
Dyrekcja cały czas myśli, ale na pewno nie chcą dobudować czegoś w stylu łazienki damskiej bo ona strasznie wygląda.
A wracając do waszych decyzji, jakie wy wskazalibyście błędy w waszej kadencji?
Trochę posprzeczaliśmy się ze Stefanem, ale to bardziej z konkretną osobą niż z całym portalem. Było też kilka niedużych, mało widocznych błędów np. gdy coś organizacyjnie szło nie tak, ale finalnie wszystkie wydarzenia się odbyły. Straszne zamieszanie było z dniem otwartym, który koniec końców wyszedł bardzo dobrze. My też dostawaliśmy strasznie mało odzewu. Na Facebooku zero reakcji, a jak ktoś dał like to nie wiadomo czy to od niechcenia czy mu się to podoba. Jak były jakieś wydarzenia pokroju kiermaszy to tylko pojedyncze osoby do nas podchodziły i mówiły, że fajnie wyszło.
Wasza kadencja zaczęła się właśnie tym sporem z naszą felietonistką, a zakończyła aferą z bluzami. Czy żałujecie, że ten czas pośrodku, w którym tak naprawdę zrobiliście najwięcej, minął trochę po cichu?
Wcześniej myśleliśmy, że działania samorządu to raczej publiczna rzecz, że większość spraw dzieje się z innymi ludźmi, a tak na prawdę nasze akcje były głównie zza pleców. To jest też mocno męcząca funkcja, my musieliśmy być praktycznie 24/7 pod telefonem. Ludzie tego nie widzą dopóki się w to nie zaangażują. Bardzo mocno doświadczyliśmy z czym się wiąże bycie przewodniczącymi. Nasze oczekiwania były zupełnie odmienne od tego co końcowo robiliśmy w samorządzie.
Patrząc wstecz po całej waszej kadencji, uważacie, że warto było startować w wyborach w zeszłym roku?
Tak, bardzo.
Dlaczego?
Wyciągnęliśmy kilka ważnych życiowych lekcji zarówno pozytywnych jak i negatywnych. Niestety zetknęliśmy się z wieloma osobami, które bardzo dużo wymagają przy czym mało wkładają od siebie, większość ludzi jest bardzo roszczeniowych przy czym nie chcą się angażować.
W kwestii waszych zeszłorocznych postulatów - czy zaplecze chemiczne zostało wyremontowane?
Tak, zostały kupione odczynniki i obecnie wszystkie reakcje, które są w zakresie matury rozszerzonej z chemii można przeprowadzić. A to czy to będzie użytkowane zależy już tylko od nauczyciela, natomiast mamy chemików, którzy bardzo chętnie podejmują takie inicjatywy.
Wprowadziliście także nową strukturę do działań samorządu - Gabinet. To był wasz oryginalny projekt, czy ktoś wam to zaproponował?
Na samym początku dostaliśmy sygnał od Pani Tusk i Pani dyrektor, że potrzebujemy nowy regulamin samorządu. Tamten poprzedni był kompletnie przestarzały i nieadekwatny do obecnych realiów. Przy kreowaniu nowego regulaminu przeczytaliśmy kilka statutów z innych szkół i ten nasz jest trochę połączeniem ich wszystkich. Oczywiście dodaliśmy tam także coś od siebie. W niektórych liceach na które patrzyliśmy system samorządu był bardzo rozbudowany, były konkretne komisje zajmujące się różnymi aspektami życia w szkole. W piątce coś takiego by po prostu nie wyszło, ze względu na liczebność naszej szkoły i odzew, który był praktycznie zerowy. Zainteresowanie samorządem u nas w szkole jest strasznie małe, na spotkaniach pojawia się zazwyczaj tylko koło 60% osób, które powinny na nich być.
W takim razie jakie działania mogłyby zmienić taki stan rzeczy?
My wychodzimy z założenia, że jak ktoś nie chce czegoś zrobić to i tak tego nie zrobi. Nie ma sensu nikogo do niczego zmuszać. Staraliśmy się pokazać, że można z nami współpracować i zrobić fajne rzeczy, ale naprawdę na palcach jednej ręki można policzyć ile osób przyszło do nas z jakimiś inicjatywami. Nawet jak już ktoś przychodził to często dawał tylko jakiś pomysł bez żadnej koncepcji jak to mogłoby być zrealizowane. Teoretycznie powinno to działać tak, że samorząd jako całość coś tworzy, a my jako przewodniczący podejmujemy najważniejsze decyzje, a w praktyce nasza dwójka organizowała większość wydarzeń. Najgorsze było to że duża część osób w gabinecie kompletnie się nie angażowała i była tam raczej z przymusu bo klasa ich wybrała.
Co do pracy w gabinecie, czym właściwie zajmował się wasz rzecznik – Maciej Chrapkieiwcz?
Większość tekstów, które pojawiały się na Facebooku i nasze przemówienia były zrobione właśnie przez niego. W międzyczasie pojawił się też konflikt ze Stefanem no i wtedy on był naszą osobą od mówienia. Maciek występował także jako trzecia osoba do konsultacji, często rozstrzygał swoim głosem dyskusje nad najważniejszymi sprawami.
Byliście pierwszymi przewodniczącymi SU pod nową dyrekcją. Jak wyglądała wasza współpraca z Panią dyrektor Bąk i czy zauważyliście jakąś zmianę pomiędzy nią, a Panią Piszczek?
My nie mieliśmy zbyt dużego kontaktu z Panią dyrektor Piszczek, ale też nie byliśmy jeszcze wtedy przewodniczącymi, więc o funkcjonowanie z poprzednią kadrą bardziej spytać by trzeba było Marysię Gofron. Z naszego doświadczenia możemy powiedzieć, że ta dyrekcja jest bardzo otwarta na nowe pomysły, idee itd. Mieliśmy też bardzo dobry kontakt zarówno z Panią Bąk, gdyż uczyła nas podstaw przedsiębiorczości, jak i Panią Kuleszą, z którą mieliśmy biologię przez dwa lata. W sekretariacie czuliśmy się praktycznie jak w domu, a Pani Ewa to jedna z najmilszych osób jakie spotkaliśmy. Możliwe, że byliśmy tam nawet częściej niż na języku polskim.
Niektórzy mówili, że przez zmianę dyrekcji nasza szkoła traci elitarność, zgodzilibyście się z tą tezą?
Widzieliśmy ten komentarz na spotted. Tam padła też dobra odpowiedź, że rzeczywiście straciliśmy elitarność, ale dzięki temu jesteśmy szkołą bardziej dla uczniów. Dużo jest w tym prawdy. Dlaczego właściwie nasza elitarność ma polegać na wynikach, a nie na przyjaznym funkcjonowaniu. Chociaż trzeba też podkreślić, że po zmianie dyrekcji wyniki matur dalej są bardzo dobre. Nowa kadra w sekretariacie na prawdę wprowadziła duży powiew świeżości do naszej szkoły i więcej luzu. Oczywiście są też tego wady bo nowi uczniowie nie czują już takiej dyscypliny jak wcześniej, ale jeżeli chodzi o naukę to jest to najlepsze miejsce w Gdańsku
Pierwszy raz od lat pojawiły się incydenty z pozostawionymi śmieciami na UP’ie, wiele osób narzekało, że uczniowie pierwszych klas nie potrafią zachować się na korytarzach – czy to jest związane ze zmniejszeniem tej dyscypliny?
Pierwszaki to tak naprawdę sprawa cykliczna. Może tego tak nie dostrzegaliśmy przez ostatnie dwa lata bo były zdalne, ale my pamiętamy, kiedy wchodziliśmy do tej szkoły i byliśmy w dodatku podwójnym rocznikiem. Była na nas straszna nagonka. Pierwszaków zawsze traktuje się gorzej i tak po prostu niestety jest. Mamy też wrażenie, że osoby z pierwszych klas tak mocno nie odczuwają natarcia na nich. Poza tym musimy pamiętać, że to jest dla nich duży przeskok bo jeszcze kilka miesięcy temu dzielili korytarze z siedmiolatkami, a teraz dzielą je z prawie dorosłymi ludźmi.
Czy były jakieś osoby z pierwszych klas, które powiedziały wam, że przez te oskarżenia, memy o nich itd. czują się źle?
Nie mieliśmy takiej sytuacji. Niestety to czego my nie potrafiliśmy zrobić, a co musi być naprawione to aby pierwszaki poczuli się częścią naszej społeczności. Oni na początku się alienują i dopiero stopniowo wchodzą do naszej szkoły. Dlatego też pierwszego dnia szkoły zorganizowaliśmy spotkanie z pierwszymi klasami żeby ich trochę wprowadzić w piątkę. Niestety nie widzieliśmy wtedy jakiegoś wielkiego zainteresowania, ale oni też potrzebują czasu aby się dostosować. Myślimy, że do świąt już wszystko się unormuje.
W kwestii UP’a, jakie były wasze działania w tej sprawie?
My nie mamy władzy sprawczej jeżeli chodzi o karanie kogokolwiek za cokolwiek. Możemy wyrazić nasze zdanie i to właśnie zrobiliśmy. Daliśmy do zrozumienia, że absolutnie nie akceptujemy takiego zachowania. Nasze działania w czerwcu i wrześniu różniły się też między sobą. O całej sprawie na UP’ie dowiedzieliśmy się po tym komentarzu na forum Oliwy. Wtedy pojawiła się odpowiedź pana Rześniowieckiego i też śmieci zostały posprzątane, więc wydawało się nam że sprawa jest opanowana i że to się już nie powtórzy. Z resztą na squadzie, czy na spotted większość osób była zła na to że coś takiego się wydarzyło. Kiedy jednak to się powtórzyło uznaliśmy, że nie będziemy świecić oczami i wraz z dyrekcją zaczęliśmy się zastanawiać co z tym zrobić. No i obecnie UP tak na prawdę przestał istnieć bo po kilku interwencjach policji albo to się uspokoi albo spotkania będą się odbywać w innych miejscach.
Na koniec – jakie są wasze przemyślenia odchodząc z tego stanowiska i co byście chcieli przekazać nowym przewodniczącym?
Przede wszystkim chcielibyśmy aby nasze dziecko – urlop dla klasy, przetrwało. Gabinet nie musi być kontynuowany, to może się nazywać jakoś inaczej, może mieć inne zasady. Ważne, żeby spełniało swoją rolę, obojętnie od formy, w której będzie realizowane. Co do nowych przewodniczących – spróbujcie mieć lepszy kontakt z uczniami, bo to jest obecnie największa bolączka samorządu.
Comments