top of page
  • Rabarbarowy Truposz

Nieznośna ciężkość końca

Ostatnich parę wieczorów spędzałam dłubiąc na klawiaturze piękne zdania, dbałam o składnię, piękny całokształt pracy, która spędzała mi sen z powiek. Nie lubię rozstawać się z pracą, może to przez to, że z natury jestem raczej leniwa, a tylko jakiś stojący na horyzoncie cel motywuje mnie do pracy. 


Ostatnich parę miesięcy spędzałam nad nauką języków obcych, dokładałam wszelkich starań, bym wypadła w miarę swoich możliwości zadowalająco, żebym poczuła wreszcie satysfakcję z siebie i swojej pracy. Męczyłam się niesamowicie, parę razy chciałam zrezygnować, jednak stwierdziłam, że nie mogę się tak łatwo poddać, bo jestem już tak blisko osiągnięcia upragnionego celu - to byłoby bez sensu. 


Ostatnich parę lat spędzałam pięć dni w tygodniu ze swoimi koleżankami, znajomymi, przyjaciółkami, bez których nie poradziłabym sobie ze szkolną codziennością. Hołduję im i kłaniam się w pas, ciągle pozostaję wdzięczna i codziennie mogłabym im dziękować. Właściwie gdyby nie one to nie wiem, gdzie bym się podziewała aktualnie. Więc jeszcze raz, w tym miejscu: moje drogie dziękuję każdej z osobna. 


Ostatnich parę miesięcy postanowiłam dzielić się swoją codziennością z kimś. Czasami mam wrażenie, że zanudzam, gadam rzeczy bez sensu (co się oczywiście zdarza!), ale sam fakt, że czuję się wysłuchana, pozwala mi na lżejsze bytowanie. Któż mógłby pomyśleć, że od tamtego czasu minęło już pół roku, że trzymam się swojego postanowienia, co rzadko mi się zdarza…


Ostatnich parę wieczorów nie mogłam usnąć, a problemy ze spaniem męczyły mnie za dnia, kiedy znużenie dopadało mnie w najmniej oczekiwanym momencie. Zanim udawało mi się zmrużyć powieki i na parę godzin odpłynąć w krainę snów myślałam o tych rzeczach więcej niż kiedykolwiek. Dopadła mnie jesienna mania nostalgii. 


Kiedy myślę o końcu dopada mnie melancholia, robi mi się przykro za każdym razem, gdy coś dobrego się kończy. Na szczęście parę rzeczy, tradycji i zwyczajów postanowiłam sobie kultywować tak długo, jak tylko mogę. Że za niektóre osoby będę szła w nieskończoność w przysłowiowy ogień. 


Obiecałam sobie nudne popołudnia z ukochaną, spotkania z przyjaciółkami, wieczorki poetyckie, stawianie sobie coraz to bardziej szalonych wyzwań, podejmowania się śmielszych zakładów. Gdyby wszystko to, co sprawia, że nie myślę o końcu jakiegoś cyklu odeszło, nie wiem, co bym ze sobą poczyniła. 


Obyście nigdy nie musieli mierzyć się z trudnymi zakończeniami: niech was nie dopada nieznośny ciężar końca!

37 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

226, 245, 250

bottom of page