top of page
  • Redakcja Gazetki Szkolnej

Sonią Marmieładow – “Czymże byłabym bez Boga?”

„Czymże byłabym bez Boga?” powiedziała o sobie Sonia Marmieładow. Jest to istotne pytanie, ponieważ cała esencja jej postaci skupia się wokół wiary. To właśnie dzięki swojej miłości do Boga Sonia pozostaje wiecznie niewinna i nieskazitelnie czysta duchowo, pomimo wykonywanego zawodu i życia w skrajnym ubóstwie.

Raskolnikow spotykając się z Sonią nie może pojąć, w jaki sposób udaje jej się pozostać dobrą i czystą żyjąc w tak zepsutym i zgniłym społeczeństwie. Nie może się nadziwić jej bezgraniczną wiarą i zaufaniem do Boga. Mówi, że przecież widząc jej cierpienie Bóg powinien coś zrobić, aby jej pomóc, a tymczasem Sonia wciąż musi pracować na utrzymanie rodziny, choć jej zarobki również niewiele pomagają. Wobec tego, jakim cudem udało jej się jeszcze nie zwariować? Ale Sonia, choć poruszona słowami Raskolnikowa nadal dzielnie trwa przy swoim. Ufa Bogu bezkrytycznie i ma nadzieję, że kiedyś sytuacja się poprawi. Nie dba przy tym o własną wygodę, czy dobrobyt, ale swojej rodziny. To ich pragnie chronić i zapewnić im lepsze życie, jak gdyby składając samą siebie w ofierze.

W tym wszystkim Sonia swoją postawą emocjonalną mocno przypomina wizję miłości z „Listu św. Pawła do Koryntian”, a konkretniej „Hymnu o miłości”. Miłość zostaje w nim przedstawiona jako pragnienie dobra i szczęścia, umiejętność poświęcenia się dla innych, bezinteresowność i silna wiara oraz zaufanie do Boga. Sonia posiada wszystkie te cechy. Powierza się Bogu, nie traci nadziei, przezwycięża własny egoizm. Pragnie uszczęśliwić rodzinę, dlatego zapomina o własnym szczęściu. Później podobnie zachowuje się także wobec samego Raskolnikowa. Wiedząc, że jej rodzeństwo ma zapewnione odpowiednie warunki do życia, wyrusza za Raskolnikowem, aby tym razem pomóc jemu. Znów się poświęca, tym razem dla człowieka prawie jej obcego, bowiem rozmawiali ze sobą zaledwie kilka razy.

Mimo to, Sonia kocha go bezgranicznie, wierzy w niego i w to, że może się jeszcze nawrócić. Czuwa przy nim wytrwale i nie odpuszcza, choć początkowo będąc na katordze Raskolnikow kompletnie ją ignoruje. Nie chce z nią rozmawiać, ale ona cierpliwie czeka i koniec końców, mężczyzna faktycznie się zmienia, zaczyna żałować swojego czynu i pojmować okrucieństwo zbrodni, której dokonał. Wiele osób na miejscu Soni z pewnością dawno by się poddało, być może nawet bało Raskolnikowa od samego początku i nie chciało mu pomóc, bo w końcu był mordercą. Jednak ona dostrzegła dobro, które kryło się w jego wnętrzu i dała mu szansę, zanim on sam ją sobie dał.

To dowodzi, że Sonia nie tylko potrafiła obdarować miłością innych, ona była wręcz wizją miłości. Była bezinteresowna, a jej dobroć nie wynikała z własnych, egoistycznych pobudek, tylko z pragnienia dobra i szczęścia dla wszystkich jednakowo. Nie potępiła nawet mordercy, ani też Łużyna, który przecież oskarżył ją o kradzież i chciał splamić jej i tak już nie najlepiej postrzegane w towarzystwie imię. Jej czystość i niewinność wynikały właśnie z tej głębokiej wiary i miłości wręcz idealnie odwzorowanej z „Listu św. Pawła do Koryntian”.

Olivia Komorowska

10 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

Comments


bottom of page