top of page
  • Zofia Montwiłł

Nie masz rozumieć, masz czuć

Nie ma co się oszukiwać, z natury jesteśmy leniwi. Choć na podstawie własnych doświadczeń twierdzę, że warto wybrać drogę „nie na skróty”. Czasem opłaca się nam sięgnąć po coś nieoczywistego, nawet po film, w którym znajdziemy (bądź nie) drugie dno. W kinie fascynuje mnie to, że po obejrzanym filmie czuję się inaczej. Na kilka dni jestem wówczas inną osobą, bogatszą o nowe przemyślenia i doświadczenia. Mieszkam w Gdyni, ale dzięki braciom Lumiere, mogę znaleźć się gdzie tylko chcę.


Nie chciałabym zostać źle zrozumiana. Nie każdy obraz uznaję za satysfakcjonujący, choć z pewnością mogę wymienić te, które zapisały się w mojej pamięci. Potraktujcie to jak sugestie na zajęcie sobie głowy czymś innym niż wasza dotychczasowa rutyna przewijania Tik Toka przed snem.


Jedną z moich większych wad jest to, iż jestem krytyczna, a niektórzy uważają nawet, że przesadnie krytyczna. Irytuje mnie, gdy ktoś zadaje mi pytanie: “Czy podobał ci się ten film?” On nie miał mi się podobać, podobać to mógł się aktor, albo krajobraz. Ten film oboje mieliśmy czuć.


Możliwe, iż z praktycznego punktu widzenia nie powinnam mieć ku temu podstaw, lecz obraz Hejtera, Jana Komasy od 2020 roku uparcie siedzi w mojej głowie. Pewnie po prostu wówczas nie miałam nic lepszego do roboty i zbyt wiele myślałam na jego temat. Sądzę, że choć większość społeczeństwa nie ma podstaw do nazwania swojej osoby psychopatą, to jesteśmy w stanie w stopniu mniejszym, bądź większym przejrzeć się w postaci Tomasza. Film w sposób inteligentny porusza problemy współczesnego świata, albowiem podczas obserwowania bohaterów nie odnosimy wrażenia, że przed nami odgrywa się nierealna scena. Nasz protagonista czuje się jak ryba w wodzie obcując z czarnym PR, które to zakłamanie i dezinformacja aktualnie nie jest przecież obca ludności naszego kraju. Towarzyszy nam również obraz młodej patointeligencji, której nie uznam już za “koloryzowany wymysł” po mojej wizycie na Model United Nations jednego z topowych Warszawskich liceów. Odnajdziemy także liczne odwołania polityczne, przedstawione czysto i łopatologicznie, problem z ich zrozumieniem nie powinien wystąpić wśród odbiorców.


Piękno odnaleźć można nawet w prostym obrazie, oszczędnym w środkach. Wówczas istotną rolę odgrywają zbliżenia i naturalizm postaci przedstawionych. Ja - krytyczna, nastawiona jestem zazwyczaj niechętnie do takich filmów, którym nie towarzyszy ścisła fabuła, problem czy nawet błaha niewiadoma. Chociażby wczoraj zobaczyłam film tak przesadnie depresyjny i mozolny, że aż uznałam go w pierwszej chwili za nudny. Prawdopodobnie zostałam zarażona przez scenę, w której Paul Mescal pali papierosa na balkonie przez pięć minut, a jego córka śpi, głośno oddychając w sąsiednim pokoju. Dopóki nie zrozumiałam, że ja nie mam tego rozumieć, tylko to czuć. Napięcie zostało w Aftersun budowane w środkach wielce oszczędnych i symbolicznych. Moja interpretacja jest rzeczowa, ojciec chorował na depresję, której córka nie dostrzegała. W Internecie spotkałam się głównie z krytyką przedstawionego obrazu i nie ma co się dziwić - on na pewno jak wszystko wokół nas ma do tego podstawy. Powinniśmy zaznaczyć, iż film jest zagraniczny. Chleb i sól w reżyserii Damiana Kocura uznaję za obraz wręcz analogiczny, tylko jego akcja rozgrywa się w Polsce i reklama filmu z automatu była słabsza.


Dochodząc do konkluzji mojej wypowiedzi, podsumuję krótko. Wyjdźcie z siebie i stańcie obok, gdy zaczynacie oceniać określoną rzecz. Właściwa interpretacja nie istnieje i o ile nie jesteście na ustnej maturze z polskiego, możecie szukać analogii do woli.


93 wyświetlenia0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie

226, 245, 250

bottom of page