top of page
  • Rabarbarowy Truposz

List pożegnalny

Stawiałam opór przed tym, żeby to w ogóle napisać, podjąć się próby rozrachunku ostatecznego. Nie wiem, od czego mam zacząć, nie mam w zwyczaju pisania listów. Zdarza mi się to, ale bardzo rzadko i zwykle w ramach jakiejś patetycznej sytuacji życiowej, która aż prosi się o napisanie czegoś w niecodziennym wydaniu. I tak też jest dzisiaj.


Mam wiele obaw, co teraz będzie? Czy dam sobie radę? Nic już nie będzie takie samo, cały mój świat wywróci się do góry nogami. Albo zrobi salto! Co mnie czeka, a co przyniesie koniec? Pytania te dręczą mnie coraz częściej w środku nocy, gdy w pokoju jedyne światło wlewające się zza rolet to Księżyc, który tak lubię. Myślę sobie, że dziarsko muszę iść wyprostowana i nie oglądać się za siebie.


Drodzy państwo, wszystko ma swój koniec! Przysłowiowy kij, co ma je aż dwa, dzień, noc, rok… nie muszę dalej wymieniać, bo to oczywistość: przemijalność w życiu nie przemija. Tak na dobrą sprawę to nie ma końca końców. I opowiadam o tym Księżycowi, a on słucha cierpliwie, nie ma takiej nocy, podczas której mnie nie odwiedzi. Boli mnie jednak to, że nigdy nie dostaję odpowiedzi.


Nie będę mogła teraz beztrosko biegać bez celu pustymi ulicami w letnie wieczory. Nie spojrzę w sklepie, czy są lody „kredki” i czy nadal są w tej samej cenie. Nie będę teraz mogła popełniać błędów bez obaw, że jakoś się wytłumaczę, bo ciekawość nie jest usprawiedliwieniem wkładania paska od spodni do kontaktu. Będę musiała być poważna bez czasu na wygłupy. To, czego miałam się nauczyć, a tego nie zrobiłam to przepadło. Postanowiłam, że jestem bezradna, że muszę to wszystko opuścić. Więc puściłam rękę tym rzeczom, które porzucam, a one bezwładnie spadły w przepaść. I może kiedyś jeszcze zapragnę raju utraconego, jednak me wysiłki legną w gruzach. To jest ostateczny koniec.


Drogie dzieciństwo, jak byłam młodsza to pragnęłam być dorosła. Teraz nie wiem, dlaczego tego chciałam, co ja miałam w głowie! Boję się tego, co będzie i że muszę się mierzyć z tym wszystkim sama. Nie chciałam, żeby tak szybko przeminęły mi lata, w których mogłam po prostu żyć pełnią życia. Chociaż kojarzą mi się z ogromnym smutkiem, stratami i załamaniami, to na zawsze będę miała do nich jakiś sentyment, którego absolutnie nie będę mogła racjonalnie wytłumaczyć.


Drogie dzieciństwo, czas rozstać się i pójść w swoją stronę. Ty się zatrzymaj, i z każdym dniem oddalaj się i pozostawaj coraz to bardziej nostalgicznym wspomnieniem. Ja pójdę dalej, będę kroczyć po nieznanej mi ścieżce, będę się gubić, nie wiedzieć, w którą stronę iść. Ale tak miało być. Jedyna myśl, która mnie teraz pociesza to fakt, że było to nieuniknione rozstanie. Już nigdy się nie spotkamy, tylko w cichych i powoli gasnących wspomnieniach. Odejdź.


Księżyc jak zwykle mnie wysłuchał, jak zwykle nie odpowiedział, ale cisza dała mi poczucie tego, że taką odpowiedź miałam dostać. Że wszystko dzieje się przez przeznaczenie i że przypadki istnieją tylko w gramatyce.


Drodzy, łapmy chwilę póki trwa. Piękne, smutne, straszne… one odejdą i nigdy nie wrócą, bo nic się dwa razy w życiu nie zdarza. A jeśli już coś się dzieje, to tak miało być.


119 wyświetleń0 komentarzy

Ostatnie posty

Zobacz wszystkie
bottom of page